Jak to się robi? Najpierw wiercą ci dwie małe dziurki w czaszce, potem przeciągają między nimi kawałek metalu - złoty lub srebrny.
Wcale nie jest błędem mówienie o tym jako o piercingu mózgu, zamiast czaszki. Cały trik polega na tym, że ten kolczyk uciska mózg w odpowiednim obszarze wywołując prawdziwą euforię.
Całość wykonywana jest pod znieczuleniem, a kolczyk po zabiegu nie wywołuje już żadnego bólu.
Nie jest łatwo: jest tylko parę osób na świecie, które potrafią to założyć, trudno jest znaleźć to właściwe miejsce na czaszce, a cena zabiegu to "tylko" 1000 dolarów.
Natomiast nikt nie mówi o jednym, po jakimś czasie przyzwyczajasz się do euforii tak bardzo, że przestajesz ją czuć.
Ale wtedy jest czas na nowe dziurki... :-)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą