Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XXXIII

23 181  
4   14  
Nawet nie pytaj, klikaj...Witam wszystkich fanów serii w której wypadek, to normalka. Zatem dziś będzie kolejnych dziesięć normalek. Nie przedłużając wiele zabieramy się do czytania. Aha jeszcze:

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

TAPCZAN

Jako mały gówniarz (około 6-7 lat) miałem okres w życiu, w którym nudę zabijałem skacząc po tapczanie (ustawionym na podłodze, pod ścianą, praktycznie na wprost dość długiego, jeśli liczyć łącznie z "dużym pokojem", korytarza). Jednakże pewnego dnia po szczególnie dużej dawce cukru, który wydzielił mi braciszek starszy bodajże 16 lat, jako, że był wyjątkowo dobrym bratem dla mnie, podzielił się ze mną jakimiś delicjami, które tak na marginesie były moje no ale brat to brat i on ustala ile może małolat zjeść a ile on, znacznym znudzeniu zwykłym podskakiwaniem i powiedzmy inteligencji wrodzonej wymyśliłem, że jeśli rozpędzę się przez cały korytarz to na pewno fajniej się podskoczy. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Efekt był nieziemski.
Szkoda że inteligencja nie ostrzegła mnie że parabola lotu znacznie się zmieni i siłą rozpędu trafię w wąską półkę, zawieszoną nad tapczanem, na której leżało kilka zabawek, którymi nie mogłem się jeszcze bawić lub z moimi ulubionymi zabawkami umieszczonymi tam przez brata tylko po to, żebym nie mógł się nimi bawić. Późniejszych wydarzeń za bardzo nie pamiętam. Wiem tylko, że lot powrotny z głową maksymalnie odgiętą do tyłu też był nieziemski. Na zawsze zapamiętałem kilka słów, które wypowiedział brat jak tylko zobaczył co się stało a mianowicie:
- O k..a no zaj..ście i po ch.j ja tu jeszcze siedzę spi..am stąd.
Na szczęście w porę chyba sumienie go ruszyło i po naradzie zdaje się że z sąsiadką (pytaniu czy woda utleniona i plaster wystarczą) zadzwonił po pogotowie. Jedynej jak na razie podróży karetką jednak już nie pamiętam. Do dzisiaj zostały szwy na dolnej wardze.

by Asder

* * * * *

JAK WOJNA, TO WOJNA!

Pewnego razu z kolegą bawiliśmy się żołnierzykami .Zrobiłem dla nich poligon, to znaczy na płaskie pudełko z kartonu wysypałem ziemię ustawiłem żołnierzyki czołgi i inne akcesoria. Aby dodać zabawie realizmu odpalaliśmy małe petardki i gdzieniegdzie podpalaliśmy saletrę .Pech chciał że jedna z iskierek wpadła wprost do torby w której znajdował się mój 2.5 kilogramowy zapas saletry zmieszanej już z cukrem.  Na efekty nie trzeba było długo czekać .Saletra momentalnie się spaliła wypalając drewniane klepki (2 miesiące poleżały) w promieniu 1 m. W epicentrum były doszczętnie spalone a wokół pełno wypalonych dziur. Dym był tak gęsty że z trudem można było oddychać, a widoczność prawie zerowa .Kiedy wietrzyłem okno nie wpadłem na pomysł , że ktoś widząc taką ilość dymu wydobywającą się z mieszkania może wezwać straż pożarną. Po niecałych 30 min strażacy zapukali do drzwi. Kiedy dowiedzieli się co się stało nie byli zadowoleni. Moi rodzice zapłacili karę za nieuzasadnione wezwanie straży. Myślicie, że to koniec ? Otóż nie! Torba z saletrą leżała na moim wypracowaniu, które z radością zakończyłem pisać. Napisanie go od początku nie było już takie trudne, ale i tak to jakieś 2 h wyjęte niepotrzebnie z życiorysu. W wyniku moich działań miałem przez miesiąc szlaban na wszystko. Mój dzień zaczynał się i kończył tak samo. Rano szkoła po szkole do pokoju rozwiązywać jakieś nadprogramowe zadania i tak w kółko .

by Terron

* * * * *

TALK

Rzecz miała miejsce lata temu, byłem młody i głupi jak każdy (teraz jestem tylko głupi). Ja miałem lat 6, mój brat 3. W tym wieku jeszcze jak mu się pupa odparzyła to mama sypała talkiem i było po kłopocie... Już nie piekło. Niestety pewnego pięknego razu piekły go oczy i poprosił mnie o pomoc... Piecze? No to mamy na to talk. Otworzył szeroko oczy, odchylił głowę do tyłu (a co? wie jaką pozycje należy przyjąć do zakraplania) i poszła 1/3 buteleczki talku... Chyba zaczęły go piec jeszcze bardziej bo dosyć głośno krzyczał i płakał.

by Insane_lk

* * * * *

SANKI + GÓRKA = ...

Było to lat z jakiś 10 - 12 temu. Ferie zimowe. Śniegu jak cholera, więc trzeba było to wykorzystać. Sanki pod pachę i do parku pozjeżdżać z górki. Wybrałem wtedy ze starszym i bratem górkę koło miejsca gdzie kiedyś miał być amfiteatr a zostały tylko po nim (pomyśle ) same maszty na flagi. Pech chciał, że wybrałem trasę kolidującą z jednym z tych masztów (o czym jeszcze nie wiedziałem). I tak jadę, jadę, rozglądam się na boki bo ładne widoki były. Patrzę się przed siebie i nagle dup. Leżę jak długi na śniegu i przed oczami mam lekko kołyszący się słup (metalowy, kilka metrów wysoki).
Wstałem, otrzepałem się ze śniegu i do domu bo odechciało mi się już jeździć.
Spojrzałem w lustro i co widzę? Piękne limo nad okiem grube i twarde. Dobrze że przywaliłem na początku ferii, bo do ich końca zeszło mi ono i nie musiałem się pokazywać na lekcjach z czymś, co zmienia kolory jak kameleon.

by Momotoro

* * * * *

HUŚTAWKA RAZ JESZCZE

 Mając 14 lat siedząc na rowerze podjechałem obok huśtawki gdzie bujał się kolega . Co on do góry to ja wychylałem się z rowerem do przodu  i uciekałem jak wracał. Zabawa moja trwała krótko, bo jak mi koleś nie zaprawi huśtawką w rower - tak mnie nieśli z przodu a rower z tyłu . Krew się lała strumieniami z mojej głowy, a rower miał koło w ósemkę.
Mama zapytała się tylko : 
- Wpadł pod samochód czy co ?!

by Motyl11

* * * * *

SADYŚCI

W Boże Narodzenie wszyscy wmówiliśmy najmłodszej siostrze (8lat) ze Św. Mikołaj też lubi kolędy.

W nocy śpiewała kolędy do otwartego okna na strychu.

by Ciociaeusta

* * * * *

BARYKADA

Zabawa z młodszym sąsiadem trwała w najlepsze dopóki nie zorientowaliśmy się, że nadchodzi pora obiadowa. Obudziła się w nas wola walki i postanowiliśmy nie dopuścić do przerwania tak przedniej zabawy. W tym celu drzwi w pokoju kolegi (otwierane do środka) zastawiliśmy krzesełkami i stolikami aż do samej ściany. Tak szczelnie, że nie byliśmy w stanie ich potem odsunąć, nawet motywowani wrzaskami ojca kolegi. W końcu musiał wykopać szybę i sam do nas wejść. Ze swojego domu długo jeszcze słyszałam krzyki kolegi.

by Missteeq

* * * * *

OSY

Pewnego razu pojechałem ze starszymi nad jeziorko (miałem wtedy jakieś 4 lata), jest ognisko itd. Znudziło mi się siedzieć z rodzicami więc poszedłem połazić w lesie,  który był niedaleko. W lesie trafiłem na gniazdo dzikich os. Nie wiedziałem co to jest i kopnąłem je (było na ziemi). Chwilę po tym połowa dzikich rozjuszonych os była w moich włosach ( na szczęście miałem bardzo długie i nic mi się nie stało) ale mama się trochę zdziwiła jak biegłem do niej z płaczem, latającymi i bzyczącymi włosami,  więc się zapytała:
- Co ci się stało?
- Mamo, mamo osy się wku*wiły.

by Mindhunter

* * * * *

STARY A GŁUPI

PREZERWATYWY JAKO NARZĘDZIE ZBRODNI

To nie było za czasów mojej młodości ale całkiem nie dawno, bo w latach 1996-1998. Jako już "poważny" gość pracujący w ochronie, miałem okazję "cieciować" u Guzowatego w Mariewie. Fama w pobliskiej wsi chodziła że same wariaty i psychole tam pracują i chłopi omijali posiadłość dużym łukiem. Przyczyna była prosta. Mieliśmy na wyposażeniu amerykańskie "predatory" ładowane od dołu - lufa jak na zwierzynę grubą i naboje kulowe na dziki. Ropuchy, ptaszki i wszystko co się ruszało, omijało to miejsce za dnia. Nocą natomiast odbywał się totalny cyrk.
Jak to na budowie bywa, był i tlen i acetylen do spawania. Wykupiliśmy wszystkie kondomy z pobliskiego sklepu (ku wielkiej radości ekspedientki, że chłopaki mają dziś w nocy koleżanki do towarzystwa) i garść reklamówek. W nocy prezerwatywy napełniliśmy mieszanką dość sporawą, powsadzane w reklamówki (żeby nie pękły jak się je po ziemi będzie ciągało). Ognisko w tradycyjnej "kozie" przez środek drut a na końcu w odstępach co 0,5 metra reklamówka. Zapomniałem dodać, że niedaleko jest jednostka wojskowa. Pie******cie było tylko jedno (reakcja łańcuchowa - za mała odległość między reklamówkami), ale za to takie, że w naszym baraku poleciały wszystkie szyby, ognisko znikło nam z oczu , grad iskier sypał się z nieba w obrębie 10 metrów, a na domiar wszystkiego zapanowała totalna cisza (słuch odzyskaliśmy po ok. 2 godzinach ciągłego szumu). Oczywiście jeden został na miejscu a reszta w pośpiechu poszła obejść teren. Po 20 minutach wojskowe gaziki jeździły w tą i spowrotem sprawdzając co i gdzie wybuchło?! Po tej nocy chłopi w ogóle nie zbliżali się do ogrodzenia a po wino do sklepu chodzili dookoła. Szef nasz codziennie sprawdzał stan amunicji po relacjach jakie usłyszał od sołtysa.

by Motyl11

* * * * *

BALONIK

Sąsiadka zostawiła mi swojego syna (5 lat) pod opiekę. Byłem zajęty i siedziałem przy kompie. Nie bardzo wiedziałem jak zorganizować małemu zabawę. Nagle przypomniałem sobie, ze mam w biurku całą paczkę balonów jeszcze z sylwestra. Z jakiejś mało rozciągliwej gumy toto było zrobione. Niewiele myśląc dałem chłopcu te balony. Był ucieszony, ale miał duże kłopoty z nadmuchaniem. Strasznie się męczył. Wróciłem do pracy przy kompie i za jakiś czas usłyszałem, jak coś upada na podłogę. Odwróciłem się i co widzę? Mały tak zawzięcie pompował balon, że stracił przytomność i zemdlał. Cholernie się przestraszyłem, ale po chwili wrócił do siebie i chyba sam nie wiedział co się stało. Mamie o niczym nie powiedzieliśmy.

by  Martel26

Przeżyłeś coś wystrzałowego? Chcesz to pokazać światu? Pisz śmiało do mnie. Nie zapominaj o nicku!

Oglądany: 23181x | Komentarzy: 14 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało