Z głośnika starego Kasprzaka rozbrzmiewają kolędy w interpretacji boskiej Maryli, za szklaną witryną meblościanki w salonie stoi udekorowany bursztynami wizerunek najlepszego z papieży, a na wigilijnym stole spoczywa tłusty, śmierdzący mułem karp. Bo to przecież tradycja nasza, taka polska, z dziada pradziada. A co jeśli ci powiem, że to śmierdzące bydlę na twoim talerzu to nie dość, że imigrant, to jeszcze i czerwony jak ucho Urbana komunista?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą