coś na ząb

ciemny ludu nie kupuj wszystkiego jak leci
nie wszystko 500 plus co się świeci
długu do spłacenia nie wybaczą dzieci
nie ufaj kurskiemu co w twarz ci się śmieje
nie wierz gdy krzyczą: Komuniści i złodzieje!
przejrzyj ludu ciemny na oczy
niech Polska się znów nie potoczy
w socjalizmu otchłanie
gdzie pierwszy prezes sekretarz
wciąż kłamie i kłamie
gdzie miśkowi aptekarzowi wolno
Oficera Polskiej Armii na bruk wywalić
za to że nie chciał go chwalić
ciemny ludu na Boga
niech Polak nowego przysłowia nie kupi
że przed szkodą czy po szkodzie ważne że głupi

skubana znów u mnie
ja jednak nie w trumnie
choć wielu by tego chciało
rusza się nadal me ciało
chrobocze i piszczy czasami
od czego jest lecz scorbolamid
nadal w lędźwiach ochota
została do rana pieszczocha

Choinka mruga i błyska
A na dole kołyska
A może to żłóbek malutki
On przepędzi Twoje smutki
Przegoni złe wspomnienia
W nim szukaj ukojenia
I nawet jak na co dzień
Ateistą jesteś
Poczuj potęgę Bożego Narodzenia
Ona jedna się Nie zmienia

Wałkonie Waldemarze
Po co ja się dziś tu smażę
Mógłbym się zanurzyć w smarze
Mógłbym zrobić coś nowego
Coś naprawdę
Na całego
Coś co poszło by wam w pięty
Bym się poczuł wniebowzięty
Tylko czemu mam to robić
Lepiej jęczeć i biadolić

nic mi to nie mówi
czy mnie ktoś lubi czy nie
może umrę a może nie
może się znów obudzę
a może uczucia ostudzę
może pójdę na skróty
a może nie
któż to wie
a może tak dla odmiany
się nie obudzę pijany …

Tak że tak i w ogóle
Chciałbym przywitać się czule
Ogólnie tak biorąc pod włos
Pragnę zabrać dziś głos
Na ważne tematy i spory
Nie żebym był taki skory
Wypowiadać się przed tłumem
Który nie grzeszy rozumem
Ja rozumu wiele też nie mam
Nie dziwcie się wiec że zżera mnie trema
Chyba do końca mnie zeżre
Lud ciemny to kupi
Wiadomo że pisze głupi…

Paranormalne niemoralne
Omamy dziś mamy
Horroru walory już niedługo
Nieszpory przegonią potwory
Albo chociaż roraty pomogą
Na raty
Po kilka i po kryjomu
Wygonią demony z domu
Albo ściemę odsłonią
Zbyt śliską
Ludziom na pośmiewisko

Paprochu po trochu
Czuje jak po kryjomu
Niepotrzebny się staję
W tym domu
Papużko nie wróżko
Zamień mnie w łóżko
Może się przydam
Gdy kilka dam wokół
Zaswędzi znów w kroku

Traumatyczne przeżycie
Poprowadziło mnie przez życie
Ale przecież go nie pamiętam
Nie na darmo jest traumatyczne
To moje przeżycie kosmiczne
Więc nadal się pałętam
Nadal piszczę i stękam
I co noc w moc upiorów wierzę
I na nic tu pacierze…

skubana zaś u mnie a ja czuje się jak w trumnie
stary zmęczony pogrążony niedoceniony
muszę ocknąć się z rana by nie pomyślała skubana
że już ja nie daje rady że marudzę zmurszały
a ja tu ruszam się jeszcze i kolejny raz ją popieszczę