Kolejni artyści pędzla, którzy równie dobrze mogliby zostać mistrzami słowa, a szczególnie mistrzami ciętej riposty.
Guido Olgierd Tadeusz Reck (1919 – 1981)
Dyrektor Państwowej Szkoły Sztuk Plastycznych w Szczecinie. Malarz, rysownik.
Reck zapytał kiedyś prezesa Związku Polskich Artystów Plastyków, co zaleca tańczyć w bieżącym karnawale.
- To, co zagrają – brzmiała lakoniczna odpowiedź prezesa.
Stanisław Szreniawa Rzecki (1888 – 1927)
Członek grupy „Rytm” i „Ryt”. Rzeźbiarz, malarz, scenograf, karykaturzysta.
Pewnego razu Rzecki zwrócił się do Franca Fiszera z pretensją:
- Podobno powiedział pan niedawno, co słyszało wiele osób, że jestem po prostu idiotą.
- Nie przypominam sobie – odpowiedział Fiszer – żebym coś podobnego powiedział. Ale jeśli nawet, to ma pan najlepszy dowód, jak bez litości zadrwiłem sobie z całego towarzystwa...
***
Rzecki zabawiał się z Janem Tyszkiewiczem w prowadzenie dziwnych rozmów. Często rozmawiano o wielbłądzie jak się czuje, czy lekarstwa mu służą, czy linieje itp. brednie, które szokowały słuchających.
W końcu znudziło się to Rzeckiemu i kiedy Tyszkieicz spytał go, co słychać u wielbłąda, odpowiedział:
- Wielbłąd wyrósł. Zagląda już na pierwsze piętro, wsadza łeb w okno i krzyczy: „Gdzie Tyszkiewicz? Co słychać u Tyszkiewicza?!”
Czesław Rzepiński (1905 – 1995)
Profesor ASP w Krakowie. Członek grupy „Zwornik”. Malarz, kolorysta, postimpresjonistyczny – pejzaże, martwe natury, kompozycje figuralne.
Hanna Krzetuska pokazała Rzepińskiemu pejzaż malowany w okolicach Paryża. Rzepińskiemu lewa strona obrazu podobała się, ale zwrócił uwagę, ze z prawej strony „drzewa się nie trzymają”.
Po jakimś czasie artystka posłała ten obraz na salon IPS-u bez żadnej poprawki.
Rzepiński, obejrzawszy na wernisażu pejzaż Krzetuskiej, powiedział autorce:
- Widzisz, jak przemalowałaś drzewa, to teraz jest dobrze...
Artur Nacht Samborski (1898 – 1974)
Profesor ASP w Warszawie. Malarz – portrety, pejzaże, martwe natury.
Pewnego razu do spacerującego wieczorem po parku Łazienkowskim Samborskiego podeszła ubogo ubrana starsza kobieta i szepnęła:
- Byłam kiedyś kochanką Wojciecha Kossaka...
- On mógł sobie na to pozwolić – odpowiedział artysta. – Jeśli chodzi o mnie, to zapewniam panią, że nie ośmieliłbym się jej tknąć nawet palcem.
- Dziękuję, że mnie mistrz uszanował – szepnęła wzruszona staruszka i zniknęła w alejach parku.
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą