#1.

Jestem sam, więc robię kupę w łazience przy otwartych drzwiach.

#2.

Stoję nago w oknie i spoglądam na jakiekolwiek miasto, w którym akurat się znajduję.

#3.

Długie prysznice. I mam tutaj na myśli takie baaaardzo długie.

#4.

Sprawdzam całą pościel i materac w poszukiwaniu pluskiew. Wiadomo, że w domu nie muszę.

#5.

W domu nigdy nie noszę szlafroka. Ale kiedy zatrzymuję się w hotelu, zawsze biorę kąpiel i zakładam jeden z tych grubych, białych szlafroków.

Z jakiegoś powodu czuję się wtedy bardziej zrelaksowany.

#6.

Rzucam mokre ręczniki w kąt łazienki na podłogę.

#7.

Oglądam telewizję.

W domu normalnie tego nie robię, więc w hotelu korzystam, ile mogę.

#8.

Ustawiam termostat albo na mocny chłód, albo na piekielny żar.

#9.

Wypełniam wiaderko po brzegi lodem bez wyraźnego powodu.

#10.

Dzwonię z łóżka do obsługi hotelu. W domu moja żona nie byłaby zadowolona, gdybym dzwonił do niej z sypialni, żeby przyniosła mi burgera.

#11.

Od razu wieszam na klamce znaczek „nie przeszkadzać”. Chociaż może w domu też powinienem zacząć to robić.

#12.

Masturbuję się znacznie częściej niż normalnie w domu.

#13.

Pierwszą rzeczą, jaką robię, gdy wchodzę do hotelowego pokoju, jest skakanie po łóżku i lądowanie na brzuchu. W domu nigdy tego nie robiłem.

#14.

Jem w łóżku. Mwhahahaha...

#15.

Przeglądam Biblię w poszukiwaniu skitranej gotówki.

#16.

Porządkuję wszystkie swoje ubrania w szafie na każdy dzień, więc każdego ranka dokładnie wiem, co mam założyć.