Kaczor Donald: pierzasty cwaniak w marynarskim ubranku, który robił nam dzieciństwo
Niedawno w lokalnym antykwariacie trafiłem na kilka tomów archiwalnych, pochodzących jeszcze z lat dziewięćdziesiątych, „Komiksów Gigantów”. Błyskawicznie odezwała się we mnie siła sentymentu i jeszcze tego samego wieczoru wróciłem po długim czasie do pełnego przygód Kaczogrodu, a mocno wytarte zębem czasu książeczki pochłaniałem z taką samą pasją, jak w pierwszej połowie ostatniej dekady XX wieku. Naturalną konsekwencją reanimacji lekko przykurzonej znajomości z Kaczorem Donaldem, moim ulubionym animowanym bohaterem z dzieciństwa, było zamówienie tegorocznych wydań „Gigantów” – i choć na brodzie zauważam coraz więcej siwych włosów, moje wewnętrzne dziecko przeżyło prawdziwy zachwyt. A że pechowemu ptaszysku w marynarskim wdzianku niedługo stuknie 90 lat ekranowych perypetii i ostatnich kilka wieczorów spędziłem w jego towarzystwie, poniższy tekst będzie poświęcony właśnie Donaldowi.
Dzieciak rzucił swój prezent świąteczny na mój prezent świąteczny – Ludzie, którzy mieli bardzo zły dzień
Rumburak
·
3 stycznia 2024
35 027
254
139
Tak na serio, to w jednym przypadku należało by tu mówić o niewiarygodnym szczęściu...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą