Dzisiaj:
- Aplikacja mObywatel coraz bliżej zastąpienia tradycyjnego dowodu
- Nowa funkcja YouTube Premium pojawia się na coraz większej liczbie urządzeń
- Prezentacja samochodu elektrycznego nie poszła najlepiej
- Młode pokolenie traktuje Tik-Toka jako podstawowe źródło informacji o świecie
- Zuckerberg wyznał w wywiadzie, że Facebook cenzurował treści dotyczące pandemii, które później okazały się być prawdziwe
Na początku marca tego roku do Sejmu wpłynął rządowy projekt
ustawy stanowiący, iż aplikacja mObywatel zyska prawa niemal zrównane z
tradycyjnym dowodem osobistym. Oznacza to więc, że będziemy mogli zapomnieć o
noszeniu plastiku w portfelu, bo do załatwienia niemal wszystkich spraw wystarczy
nam smartfon.
Prezydent niedawno złożył podpis pod ustawą, co oznacza, iż
już niewiele dzieli nas, aby weszła ona w życie. Niestety na chwilę obecną nie
padła żadna konkretna data. W ustawie zapisano jedynie, iż zacznie ona
funkcjonować:
w terminach określonych w komunikatach ministra właściwego
do spraw informatyzacji określających dzień wdrożenia poszczególnych rozwiązań
technicznych.
Wedle zapewnień jeszcze w ciągu tych wakacji. Czy tak będzie
w rzeczywistości? Przekonamy się o tym w ciągu nadchodzących miesięcy.
YouTube już od jakiegoś czasu stara się przekonać swoich
użytkowników, aby ci skorzystali z ich płatnego planu subskrypcji Premium.
Wiąże się to z całą gamą przywilejów, które oczywiście nie będą dostępne dla
zwykłych użytkowników, którzy żałują pieniędzy na abonament.
Było mówione już o bombardowaniu nowymi, niepomijalnymi
reklamami, było o możliwości słuchania muzyki z wygaszonym ekranem smartfona, a
teraz będzie o kolejnym przywileju. Chodzi o rozdzielczość 1080p Premium, która
charakteryzuje się zwiększonym wskaźnikiem bitrate.
Nowa funkcja wdrażana jest stopniowo. Początkowo widzieli ją
głównie posiadacze urządzeń od Apple, jednak teraz zaczęła coraz częściej
pojawiać się również na urządzeniach z
Androidem
czy na Google TV.
Okazuje się, że opcja ma być widoczna nie tylko dla
użytkowników subskrypcji Premium, ale również dla szarych zjadaczy chleba.
Prawdopodobnie po to, aby zachęcić ich do subskrybowania.
Kolejny dzień, kolejny samochód elektryczny, który stanął w
płomieniach. Nie stało się to jednak w standardowych warunkach, a… jeszcze w
trakcie jego prezentacji.
Mowa o modelu Pure od producenta Lucid Air. Jest to
bezpośredni konkurent Tesli na rynku samochodów elektrycznych w USA. Model Pure
jest niezwykle luksusowy i może pochwalić się całkiem przyzwoitym zasięgiem.
Jednak co z tego, skoro w trakcie samej prezentacji pojazdu
ten stanął w płomieniach. Auto stało na parkingu i oczekiwało na jazdę próbną.
Na pewno nie zawiniło podłączenie do sieci elektrycznej, gdyż pojazd nie był
podpięty do ładowarki. Uważa się, iż winę za ten incydent ponosi usterka
systemu 12-woltowego, w którego skład wchodzą dwa nietypowe akumulatory.
Rozpoczęliśmy dochodzenie techniczne w sprawie incydentu,
który miał miejsce w sobotę 10 czerwca w Longwood na Florydzie. Nasze prace
wciąż trwają, a dotychczasowe ustalenia wskazują, że pożar nie dotyczył zestawu
akumulatorów wysokiego napięcia – czytamy w oświadczeniu producenta.
https://youtu.be/s62o6pxRaqQ
Przedstawiciele najmłodszego pokolenia nie przestają
zaskakiwać. Reuters Institut for the Study of Journalism stworzył
raport
oparty na ankiecie przeprowadzonej z grupą niemal 100 tys. dorosłych osób na 46
światowych rynkach. W badaniu brali udział również mieszkańcy Polski.
Z uzyskanych danych wynika, że spora część społeczeństwa swoją
wiedzę o świecie czerpie z portali społecznościowych, a głównie z… TikToka.
Szczególnie jest to widoczne w najmłodszej grupie wiekowej
biorącej udział w badaniu, a więc 18-24 lata. Aż 20% badanych z tego przedziału
używa TikToka jako źródła informacji. Kolejny ciekawy fakt dotyczy
konsumowania przez nas mediów i wybierania swojego źródła informacji. Nie
będzie pewnie dla was żadnym zaskoczeniem, że drukowana prasa i telewizja odchodzi
do lamusa, a coraz większą popularnością cieszą się media internetowe.
Założyciel Facebooka i dyrektor generalny Meta – Mark Zuckerberg
– był ostatnio gościem Lexa Friedmana, gdzie podzielił się z słuchaczami podcastu
swoimi przemyśleniami na temat cenzury treści w jego portalu społecznościowym oraz
kilkoma dość niepokojącymi faktami.
Na sam początek poszedł oczywiście temat pandemii Covid-19 i
szerokiej cenzury, jaka obowiązywała wtedy w mediach społecznościowych:
Niestety, uważam, że wielu przedstawicieli establishmentu
zlekceważyło kilka faktów i poprosiło o ocenzurowanie treści, które z
perspektywy czasu okazały się bardziej dyskusyjne lub prawdziwe.
Zuckerberg wyznał, że to podważa zaufanie do mediów,
szczególnie że część teorii okazała się później prawdziwa. Nawiązał m.in. do tej
mówiącej, iż koronawirus wydostał się z chińskiego laboratorium w Wuhan.
Myślę, że naprawdę trudno ustalić, gdzie wytyczyć granicę
między tym, co jest faktem, a co opinią, ponieważ natura nauki polega na tym,
że nic nigdy nie jest w 100 proc. pewne.
Możesz obalić pewne rzeczy, ale ciągle testujesz nowe
hipotezy i analizujesz ramy, które były od dawna utrzymywane, i od czasu do
czasu wyrzucasz coś, co działało przez bardzo długi czas. To bardzo trudne […]
Ale myślę, że tylko dlatego, że jest to bardzo trudne i tylko dlatego, że są to
skrajne przypadki, nie oznacza to, że nie powinieneś próbować dawać ludziom
tego, czego szukają.
źródło
www.riseupagencja.pl
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą