Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Największe obciachy – Przyszła matka szuka na TikToku ojca swojego dziecka

58 819  
228   153  
Dzisiaj:
  • Włamał się do mieszkania, zjadł gulasz i zasnął
  • Wiceminister zgubił iPhone’a. Do poszukiwań zaciągnięto policjantów z Biura Kryminalnego
  • Pracownicy Rutkowskiego zostali wysłani do Niemiec, aby robić porządek ze strajkującymi kierowcami
  • Premier Morawiecki publikuje na Twitterze zdjęcia ludzkich szczątków i nie widzi w tym nic złego

#1. Włamał się do mieszkania, zjadł gulasz i zasnął


Z dość nietypowym zgłoszeniem mieli ostatnio do czynienia funkcjonariusze z posterunku Gdańsk-Orunia. Otrzymali telefon z zawiadomieniem, iż w mieszkaniu znajduje się obcy mężczyzna, który włamał się do środka w trakcie nieobecności właścicieli i zasnął na kanapie.

Sprawca dał się ująć bez większych oporów. Okazał się nim 28-letni mieszkaniec Białorusi, który miał we krwi 1,5 promila alkoholu.

Po sprawdzeniu mieszkania okazało się, że nic z niego nie zginęło. Jednak w kuchni był spory bałagan. Mężczyzna, zanim zasnął w łóżku pokrzywdzonych, wcześniej opróżnił naczynie, w którym znajdował się gulasz wołowy – twierdzą policjanci.

Geniuszowi zbrodni grozi nawet do 12 miesięcy pozbawienia wolności za naruszanie miru domowego. Prawo nie przewiduje żadnego dodatkowego paragrafu za poczęstowanie się gulaszem.

#2. Wiceminister zgubił iPhone’a. Do poszukiwań zaciągnięto policjantów z Biura Kryminalnego


Jak donosi TVN24, w listopadzie zeszłego roku wiceminister spraw wewnętrznych Błażej Pobożny w drodze do pracy zgubił swój telefon. Ponoć doszło do tego w okolicach Ogrodu Saskiego w Warszawie. Od początku było wiadomo, iż na prywatnym urządzeniu Pobożnego nie znajdują się żadne państwowe, pilnie strzeżone dane, jednak policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania. Mało tego! Wyznaczono do tego aż trzech funkcjonariuszy z Biura Kryminalnego Komendy Głównej.

Urządzenie bardzo szybko udało się namierzyć. Okazało się, iż znajdowało się ono na terenie ratusza miejskiego na biurku jednego z pracowników. Właściciela biurka szybko zwinięto i przewieziono na komendę, gdzie poddano go przesłuchaniu.


Mężczyzna bronił się tym, iż nie był w stanie odblokować telefonu, który znalazł na chodniku w drodze do pracy, więc po prostu czekał, aż właściciel sam zadzwoni i upomni się o swoją zgubę.

Wypuszczono go, gdy koledzy upewnili się, że mówi prawdę. Telefon znalazł w drodze do pracy. Czekał, aż właściciel zadzwoni, bo aparatu nie udało mu się odblokować.
Mimo zeznań mężczyzny, wszczęto postępowanie z artykułu 284 Kodeksu karnego. Chodzi o przywłaszczenie cudzej rzeczy. Postępowanie na szczęście szybko umorzono.

Co ciekawe, przedstawiciele policji twierdzą, że szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza nie miała nic wspólnego z faktem, że telefon należał do wiceministra. Podobno każda ofiara przestępstwa może liczyć na takie samo traktowanie i równie duże zaangażowanie funkcjonariuszy.

Ci, którzy choć raz próbowali zgłosić na policji zaginięcie telefonu, na pewno mieli do czynienia z podobnym zaangażowaniem ze strony funkcjonariuszy.

#3. Pracownicy Rutkowskiego zostali wysłani do Niemiec, aby robić porządek ze strajkującymi kierowcami



W okolicach autostrady A5 w Niemczech w Gräfenhausen West doszło w ostatnim czasie do zatrzymania pracowników agencji Rutkowski Patrol. Mężczyźni mieli podobno zostać wysłani na miejsce, aby groźbą i zastraszaniem zmusić uzbeckich i gruzińskich kierowców (pracowników polskiej firmy przewozowej) do zaprzestania strajków.

Kierowcy domagają się w ten sposób wypłaty zaległych wynagrodzeń. O sprawie zrobiło się głośno, ponieważ wspierali ich związkowcy i liczne stowarzyszenia.

Na miejscu zjawili się agencji Rutkowski Patrol w towarzystwie samego właściciela firmy transportowej. Próbowali oni ponoć siłą wedrzeć się do wnętrza pojazdów i byli całkiem nieźle wyposażeni. Niemiecka policja donosi, iż przy mężczyznach znaleziono m.in. noże, ochraniacze na zęby i gaz pieprzowy. Paramilitarna grupa poruszała się dodatkowo pojazdem opancerzonym.

To, że właściciel firmy przewozowej wysyła do Niemiec paramilitarny gang, w tym pojazd opancerzony, aby zakończyć protest kierowców ciężarówek groźbami, jest czynem skandalicznym – skomentował członek Niemieckiego Zrzeszenia Związków Zawodowych.
Krzysztof Rutkowski z kolei zbagatelizował całą sprawę, twierdząc, że do żadnego łamania prawa nie doszło, a jego pracownicy zostali szybko wypuszczeni.

Wszyscy już zostali wypuszczeni, nie postawiono im zarzutów. My działaliśmy na zlecenie polskiego przedsiębiorcy, któremu kierowcy zablokowali 70 frachtów. Starał się wejść do samochodu, wtedy rzucili się na niego gruzińscy i uzbeccy kierowcy. Moi ludzie go obronili.
Rutkowski dodał, iż zostali zatrudnieni, ponieważ niemiecka policja w tej sprawie jest bezsilna, a kierowcy blokują samochody, narażając właściciela firmy na milionowe straty.

#4. Premier Morawiecki publikuje na Twitterze zdjęcia ludzkich szczątków i nie widzi w tym nic złego


W ubiegły poniedziałek miała miejsce kolejna rocznica katastrofy smoleńskiej oraz 83. rocznica zbrodni katyńskiej. W związku z powyższym premier Mateusz Morawiecki zdecydował się opublikować na swoim Twitterze pamiątkowy wpis.

Wiele osób zauważyło, że dołączone do postu zdjęcia były co najmniej… nie na miejscu. Zobaczcie sami:


Premier Morawiecki nie widział w nich jednak nic złego i szedł w zaparte. Publicyści i politycy z całej Polski pytali, gdzie w tym wszystkim jest szacunek do rodzin ofiar. Gdzie szacunek do pamięci o zmarłych? Premier na wszystkie te zaczepki postanowił odpowiedzieć krótkim wpisem:

Proszę Państwa, widzę poruszenie w komentarzach, ale z szacunku dla dzisiejszej rocznicy - nie warto wdawać się w dyskusję. Historia oceni sprawiedliwie, jakie skandaliczne działania prowadzono, jak traktowano ciała i kto okazywał Ofiarom szacunek, a kto pogardę. Oba zdjęcia przedstawiają tragiczne wydarzenia w historii Polski. Oba są dokumentalnymi fotografiami.
Problem jednak polegał na tym, że na pierwszym zdjęciu widoczne były prawdopodobnie ludzkie szczątki. Szczątki ofiar katastrofy.

Premier potrzebował chwili, aby zreflektować się i usunąć swój wpis. Nie stało się to jednak od razu. Na Facebooku wpis pozostał, jednak wcześniejsze zdjęcia zostały zastąpione biało-czarnymi portretami ofiar.

#5. Przyszła matka szuka na TikToku ojca swojego dziecka


W ostatnim czasie na TikToku dość sporą popularność zaczął zdobywać wpis niejakiej Sary Jayne Snow. 30-latka postanowiła użyć platformy, aby znaleźć 19-letniego ojca swojego dziecka, które nosi w brzuchu.

Może ktoś zna tego chłopaka z Glasgow, którego spotkałam na Teneryfie 5/6 sierpnia. Pracuje lub pracował w centrum handlowym Breaehead – napisała tiktokerka.
Podobno był to tylko przygodny romans. Kobieta nie poznała nawet imienia swojego amanta, nie mówiąc już o wymienieniu się numerami telefonów. Alkohol i klimat wakacji na Teneryfie jednak zrobiły swoje, czego efekty dziś są już dobrze widoczne, jeśli spojrzymy na brzuch Sary.



Kobieta ma nadzieję, że wpis stanie się viralem i w jakiś sposób dotrze do poszukiwanego chłopaka. Sara podkreśla, że nie chce od niego pieniędzy. Nie chce nawet tworzyć z nim związku czy pociągać do odpowiedzialności. Chce jedynie, aby chłopak wiedział, że będzie miał syna.

Wszystko, czego pragnę, to żeby tata mojego synka i jego rodzina wiedzieli, że jeśli chcą być zaangażowani w wychowanie dziecka, to mogą.
Cóż, albo wiadomość nie dotarła do zainteresowanego, albo 19-latek nie wierzy w dobre intencje Sary, ponieważ jak na razie się nie odezwał.

W poprzednim odcinku: Pupilek polityków Prawa i Sprawiedliwości zgarnął kolejną posadkę. Tym razem w PKO BP

7

Oglądany: 58819x | Komentarzy: 153 | Okejek: 228 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało