Uwielbiam
klasycznych filmowych złoli. Te postaci zazwyczaj są bardziej
wyraziste i ciekawsze niż stojący po stronie moralnej prawilności
bohaterowie. I chociaż lista uwielbianych przez widzów czarnych
charakterów jest dłuższa niż nos polskiego premiera, to
zdecydowanie uważam, że jeden tylko geniusz zła zasługuje na
pierwsze miejsce w takim zestawieniu. Nie ma większego sukinsyna niż
szalenie uprzejmy, uroczo uśmiechający się, szarmancki i zawsze
pogodny Hans Landa.
Mam
wrażenie, że filmowi antagoniści są lubiani dlatego, że
zazwyczaj to indywidua zdecydowanie negatywne, do szpiku kości
zepsute, cyniczne i jednowymiarowe. A przy tym dość często
zabawne, co niekiedy podkreślane jest przez ich szaleńczy, godny
chyba tylko psychopatycznego zwyrola, śmiech. Oczywiście są w tej
regule wyjątki takie jak zbuntowany android Roy Baty z „Blade
Runnera” czy chociażby Hannibal Lecter z „Milczenia owiec”.
O
ile jednak w przypadku tych postaci widz wpędzany jest w zasadzkę i
w pewnym sensie zaczyna rozumieć tych bohaterów, a nawet
usprawiedliwiać ich okrucieństwa, to już Hans Landa,
standartenführer SS z Tarantinowskiego dzieła „Bękarty wojny”,
jest zwykłym bydlakiem ukrywającym się za fasadą życzliwego
erudyty. Brawa za wykreowanie takiego antagonisty należą się nie
tylko Christopherowi Waltzowi, który pięknie sportretował Landę,
ale przede wszystkim reżyserowi, który również jest autorem
scenariusza tego filmu. W iście partyzanckim stylu przemycił on do
swojego dzieła sporo niuansów i drobnych smaczków, które
paradoksalnie bardzo dużo mówią o cynizmie i sadystycznej
naturze Hansa Landy.
#1.
Poczekaj, aż spróbujesz kremu
W
jednej ze scen Landa spotyka się w restauracji z Emmanuelle Mimieux
- kobietą zarządzającą kinem w okupowanym przez Niemców Paryżu.
Nie wie jednak o tym, że osoba ta jest w rzeczywistości Shosanną –
dziewczyną, która cudem uciekła z obławy, jaką parę lat
wcześniej Hans z oddziałem niemieckich żołnierzy urządził w
domu ukrywającego Żydów farmera. Czy jednak na pewno Landa nie domyśla się z kim ma do czynienia? Oto kiedy przychodzi do serwowania słodkiego
strudla, esesman życzliwie prosi swoją rozmówczynię o poczekanie
na krem, który to w opinii mężczyzny jest wyśmienity.
Co
w tym podejrzanego? Otóż to jedna z wielu inteligentnych gierek, w
których lubuje się Hans. Kremy przecież robiono na bazie
świńskiego tłuszczu, a Żydom nie wolno jeść produktów, które
nie są koszerne.
Jest
jeszcze jeden detal dotyczący samego deseru. Po rozmowie z
dziewczyną, Landa zagasza papierosa w kawałku niedojedzonego przez
siebie strudla. Tarantino wykonał tu ujęcie, w którym ciasto wraz
z nadal dymiącym kiepem przypomina dom z kominem. Dokładnie taki, w
jakim ukrywała się Shosanna.
#2.
Mleko, poproszę
Kiedy
w 1941 roku Landa z żołnierzami wkroczyli do wiejskiego domu, aby
przesłuchać jego właściciela i zlokalizować kryjących się tam Żydów, standartenführer przed wydaniem rozkazu
rozstrzelania zbiegów wdał się w pozornie tylko niewinną
pogawędkę z farmerem. Na samym jej początku poprosił gospodarza o
zaserwowanie mu szklanki mleka.
We wspomnianej scenie odbywającej
się w restauracji Landa w jeszcze jeden subtelny sposób daje
kobiecie do zrozumienia, że wie, kim ona jest. Oczywiście robi to w
swoim przebiegłym stylu, zamawiając u kelnerki… szklankę mleka!
#3.
Aryjskie geny zasługują na szczególną uwagę
Hans
prawdopodobnie jest wielkim zwolennikiem hitlerowskiego programu
Lebensborn. Nie wynika to jednak z jego bezpośredniej wypowiedzi,
ale po raz kolejny – z drobnego gestu, który uważnym widzom nie
powinien umknąć uwadze. Program, o którym mowa był planem
tworzenia „nadczłowieka”, przedsięwzięciem selekcji ludzi o
najsilniejszych i najbardziej pożądanych przez nazistowskich
ideologów cechach. Chodziło o wyszukiwanie i rozmnażanie najzdrowszych
osobników – wysokich, o oczach niebieskich lub szarych, jasnych
włosach i smukłej budowie ciała. Projekt ten realizowano nie tylko
w Niemczech, ale i innych krajach, które hitlerowcy podbili. W tym
także i we Francji, gdzie zakładano ośrodki zajmujące się takim
„przesiewem”.
W
początkowych scenach „Bękartów wojny”, kiedy Landzie
przedstawione zostają córki farmera, Niemiec praktycznie nie zwraca
uwagi na dwie z nich, natomiast w sposób bardzo egzaltowany wyraża
swą szarmanckość w stosunku do trzeciej dziewczyny, która w
porównaniu ze swoimi siostrami jest blondynką o jasnej skórze i
oczach.
W
geście pozornej uprzejmości Landa chwyta też jedną z dziewcząt
za rękę. Zwróćcie jednak uwagę, w jaki sposób to robi. Objąwszy
palcami jej nadgarstek, Hans dyskretnie bada puls córki swojego
rozmówcy, aby sprawdzić, czy ta jest zestresowana. Dzięki temu
Niemiec mógł wydedukować, że francuska rodzina coś przed nim
ukrywa.
#4.
A skoro o dedukcji mowa
Sztuka
dedukcji to genialne narzędzie, którym najbardziej szczycił się
chyba Sherlock Holmes – detektyw znany z kartek powieści
napisanych przez Arthura Conan Doyle'a. Człowiek ten znany jest
jednak nie tylko ze swojego zawodowego talentu, ale także ze swego
wizerunku, którego nieodzownym elementem była fajka z główką wykonaną z tykwy.
Wchodząc do domu na francuskiej wsi,
Landa, niczym Sherlock, ma za zadanie rozwiązać zagadkę i
dowiedzieć się, czy i gdzie farmer ukrywa żydowskie dzieciaki. Aby
wprowadzić gospodarza w swoją gierkę, Niemiec zapala… wielką
fajkę z tykwy.
W
tej samej rozmowie nazista mówi o sobie jako o „Łowcy Żydów”,
porównując tych ostatnich do kryjących się szczurów. W taki sposób Landa delikatnie daje do zrozumienia, że zdążył już
zorientować się o miejscu przebywania poszukiwanych przez niego
osób. Znajdowały się one oczywiście pod podłogą, czyli
dokładnie tam, gdzie w zwyczaju mają kryć się szczury.
#5.
„Niedoskonały” język włoski
Landa
jest poliglotą. Skromnym, warto dodać. W scenie otwierającej film
intruz mówi do swego rozmówcy: ”Wyczerpałem zakres mojego
francuskiego. Dalsze mówienie w tym języku wydaje się
nieadekwatnie i zawstydziłoby mnie tylko”. Dotąd jednak każde
zdanie Hans wypowiedział perfekcyjną, pełną językowych
ozdobników, francuszczyzną.
Okazuje się, że esesman świetnie sobie też radzi w rozmowie z Włochami. Kiedy więc na
jednym z bankietów przedstawieni zostają mu włoscy goście, którzy
to w rzeczywistości są amerykańskim oddziałem tytułowych
„Bękartów”, Landa ewidentnie orientuje się, że ma do
czynienia z wrogami. Nie daje jednak tego po sobie poznać i zaczyna
się bawić ich kosztem w subtelny, a jednocześnie uprzejmy sposób,
wytykając im na przykład zły akcent. Mało tego – posługujący
się włoską mową widzowie zorientują się, że sam Landa celowo
popełnia drobny, acz zauważalny, językowy błąd, aby sprawdzić
reakcję swych rozmówców. Jej brak jedynie potwierdza
przypuszczenia Niemca.
Jak
pamiętamy, udawanie Włochów przez głównych bohaterów okazuje
się słabym trikiem, na który Landa nie daje się nabrać.
Amerykanie trafiają do niemieckiej niewoli. W obliczu kończącej
się wojny i nieuchronnej porażki hitlerowców, standartenführer ma
jednak pewną propozycję dla swoich jeńców. Rozmowę zaczyna od
marginalizowania swej roli w tępieniu Żydów. Wcześniej dumny z nadanego mu przydomku, teraz wyraża swoje niezadowolenie, że ktoś się
nim posługuje. Przechodząc do tematu dotyczącego korzystnego dla
swojej osoby, rozwiązania, które oficjalnie zakończyłoby wojnę,
Landa nalewa Amerykanom po kieliszku wina. Warto zwrócić uwagę na
butelkę – trunek, którym Niemiec częstuje swych gości, pochodzi,
a jakżeby inaczej, z Włoch! Na domiar złego, wybornym winem
Amerykanie nie mogą się uraczyć, bo obaj mają związane za swymi
plecami ręce. Ot, taka mała, sprytna złośliwość ze strony
Hansa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą