Kontrolerzy ruchu lotniczego protestują, bo rząd ciśnie na wielkie oszczędności, a internauci z tej okazji robią memy
fedotido
·
26 kwietnia 2022
101 180
499
134
W skrócie: Polska Agencja Żeglugi Powietrznej ma poważny zgryz, ponieważ kontrolerzy lotów nie chcą zaakceptować nowych "lepszych" umów. A dyrektor PAŻP z nadania pisowskiego, stwierdził, że cóż, ale specjaliści, którzy mają faktyczną wiedzę i doświadczenie, którzy mają wielką odpowiedzialność, nie powinni zarabiać za dużo, bo przecież nie należą do "swoich". Kontrolerzy zgodzili się na 20% obniżki, ale to władzom nie wystarcza. W związku z tym od 1 maja będziemy mieć lotniczy paraliż w Polsce, a przynajmniej jak na razie wszystko na to wskazuje...
W dzisiejszym odcinku rozbierzemy się za darmo, razem z Muskiem kupimy w końcu tego Twittera, a przez złe Google nigdy więcej nie nagramy już rozmowy na Androidzie.
Dyktowanie tekstu głosem to funkcja znana choćby z
komunikatorów na telefon. Wiele osób nie zdaje sobie jednak z tego sprawy, że
funkcja ta dostępna jest również na komputerach. Można w ten sposób choćby
podyktować napisanie całej pracy magisterskiej, lub innego ważnego dla nas
tekstu.
Funkcjonalność ta dostępna jest, o dziwo, również w języku
polskim. I muszę przyznać z ręką na sercu, że sprawuje się ona bardzo, ale to
bardzo dobrze. Wszystkie powyższe zdania, które tutaj widzicie, zostały
napisane właśnie za pomocą pisania głosowego w
dokumentach Google. Poprawki, które musiałem wprowadzić dźwięcznie, mogę
policzyć na palcach jednej dłoni. Choć, dodam szczerze, że ręcznie jednak wychodzi znacznie sprawniej, a przez co i szybciej... ale może to kwestia przyzwyczajenia.
Jeśli jednak chcecie sami przekonać się, jak to działa, to nic nie stoi na przeszkodzie:
- Wchodzicie na stronę Google Docs;
-
otwieracie nowy dokument;
-
upewniacie się, czy macie podłączony mikrofon;
-
z górnego menu wybieracie Narzędzia, a następnie Pisanie
głosem.
Narzędzie całkiem
dobrze radzi sobie z rozpoznawaniem mowy, choć oczywiście musimy mówić dosyć
wyraźnie. Możemy również dyktować wszelkie znaki interpunkcyjne, a narzędzie rozpozna i wstawi je w wyznaczonym
miejscu. Miłej zabawy.
https://youtu.be/Unwa4fYxwJo
Stało się! Dopiero co głośno było o tej całej strategii
zatrutej pigułki, którą miał wdrożyć zarząd Twittera, a kilka dni później
dostajemy wiadomość, że jednak Musk kupił te upragnione 100% akcji firmy. Tym samym
Twitter przestał być spółką publiczną, którą był nieprzerwanie od 2013 roku.
Elon Musk w zasadzie dopiął swego, bo chciał zapłacić
dokładnie 54,20 USD za każdą akcję Twittera. Niektórzy w tej propozycji doszukiwali
się trollingu, bo wiecie… 420, jaranko i te sprawy. Jednak wygląda na to, że
Elon był całkowicie poważny, choć całkiem możliwe, że ta cena rzeczywiście
miała wiele wspólnego z legendarnym 420. Ostatecznie miliarder uszczuplił stan
swojego portfela o 44 mld dolarów. Tylko… po co?
Podobno dla wolności słowa. Musk chyba odrobinę przecenia
faktyczny wpływ Twittera na losy świata, jednak ma do tego święte prawo. W
końcu go na to stać!
Wolność słowa jest podstawą funkcjonującej demokracji, a
Twitter jest cyfrowym placem miejskim, na którym debatuje się o sprawach
kluczowych dla przyszłości ludzkości.
Chcę, aby Twitter był lepszy niż kiedykolwiek, wzbogacając
go o nowe funkcje, udostępniając algorytmy jako open source w celu zwiększenia
zaufania, pokonując spamujące boty i uwierzytelniając wszystkich ludzi. Twitter
ma ogromny potencjał – nie mogę się doczekać współpracy z firmą i społecznością
użytkowników, aby go odblokować.
Próbowaliście w ostatnim czasie nagrać cichaczem rozmowę z kimś
na telefonie z Androidem? Już od pewnego czasu nie jest to takie proste. Kiedyś
człowiek pobierał pierwszą lepszą aplikację ze sklepu Play i tyle. Teraz tych
aplikacji zrobiło się jakby mniej, a do tego są jakieś takie niemrawe.
Wszystko przez Androida 10, w którym to Google domyślnie
zablokowało możliwość nagrywania rozmów. Na szczęście nie ma takiej blokady,
której nie dałoby się obejść. Nie inaczej było i w tym przypadku. Twórcy aplikacji
musieli jednak się nieco bardziej nagimnastykować. Trzeba było bowiem umożliwić
swojej aplikacji rejestrowanie połączeń za pomocą interfejsu Accessibility API.
Google'owi niestety to się nie spodobało:
Accessibility API nie zostało po to zaprojektowane i już
wkrótce nie będzie wykorzystywane do nagrywania rozmów.
Stanie się to dokładnie 11 maja tego roku. Google bowiem całkowicie
wycofa interfejsy API ze wszystkich swoich wersji Androida. Oczywiście w imię
prywatności i bezpieczeństwa swoich użytkowników, a raczej osób, z którymi ci
użytkownicy zamierzali rozmawiać. Chodzi też o kwestie prawne, bo w różnych
krajach na świecie różnie to wygląda.
https://youtu.be/d21mg8JxxU0Warto jednak dodać, że w przypadku niektórych smartfonów
nadal będzie można nagrywać swoje rozmowy. Chodzi o telefony Google Pixel czy
Xiaomi. Dlaczego? Bo znajdują się na nich preinstalowane aplikacje, które to
umożliwiają, a które zdaniem Google są bezpieczne.
Pewnie podobna informacja przewijała się już kilka tygodni
temu (albo nawet i miesięcy), ale tym razem zrobiło się poważnie, bowiem Komisja
rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów Parlamentu Europejskiego poparła
pomysł i w zasadzie teraz wprowadzenie go w życie to tylko formalność…
Ta, jasne. Formalność, która potrwa przynajmniej kolejne 4 lata. Tyle
bowiem mają trwać przygotowania strategii przez Komisję Europejską. To zapewne
oczywiście nie będzie oznaczało końca i ostatecznego wprowadzenia jednego,
spójnego standardu ładowania, ale jest to jakiś termin, na który można się
powołać.
W ramach przypomnienia dodam, że sprawa dotyczy wszystkich
małych i średnich przenośnych urządzeń elektronicznych, w przypadku których nie
istnieje przymus stosowania innego standardu ładowania – jak na przykład w
maszynkach elektrycznych, które muszą być wodoodporne.
Przy pół miliarda ładowarek do urządzeń przenośnych
wysyłanych co roku do Europy, generujących 11-13 tys. ton e-odpadów, jedna
ładowarka do telefonów komórkowych i innych małych i średnich urządzeń
elektronicznych będzie z korzyścią dla wszystkich.
Nie wiem jak wam, ale mi to w sumie nawet by pasowało. Już teraz
w zależności od tego, czy chcę naładować słuchawki, konsolę, telefon, czy pada,
muszę szukać innej ładowarki. A o ileż życie byłoby łatwiejsze, gdyby można było
to wszystko zrobić jednym kablem.
Pamiętacie jeszcze informacje o nałożeniu blokady na pochodzące
z Rosji i Białorusi konta na OnlyFans (tak, chodzi o inwazję Rosji na Ukrainę)?
Wiele młodych kobiet zaczęło protestować, bo przez to straciły swoje jedyne źródło
potężnego zarobku. Na szczęście zarząd OF postanowił zlitować się nad tymi
biednymi duszyczkami i wysłuchać ich próśb.
Konta zostały więc odblokowane, jednak z małym twistem. Jak
ogłosił
OnlyFans w swoim oświadczeniu, konta Rosjanek zostały pozbawione
możliwości wypłaty zarobionych środków. Biedne dziewczyny prezentowały więc
swoje wdzięki za darmo…
W ciągu ostatnich miesięcy zbadaliśmy kilka możliwości
dalszego świadczenia naszych usług twórcom dotkniętym przez wojnę
rosyjsko-ukraińską. Jednak ze względu na dalsze zaostrzanie ograniczeń
płatności do i z Rosji, OnlyFans nie może już służyć rosyjskiej społeczności
twórców. W związku z tym podejmujemy kroki, aby tymczasowo zawieszać konta z
terytoriów Rosji. Poprosiliśmy twórców, których dotyczy problem, aby
skontaktowali się z support(at)onlyfans.com, którzy pomogą im odpowiedzieć na
wszelkie pytania i rozwiać wątpliwości dotyczące ich kont.
OnlyFans twierdzi jednocześnie, że żadna z ich decyzji nie
została podjęta na podstawie lokalizacji danego konta. Idzie przecież tylko o
problemy z płatnościami związane z zablokowaniem niektórych usług płatniczych
na terenie Rosji.
Nie zamykaliśmy ani nie zawieszaliśmy żadnych kont twórców
na podstawie lokalizacji i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wspierać całą
naszą społeczność.
Ta, jasne…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą