Nie trzeba grać w filmie głównego bohatera, aby mieć ogromny wpływ na jego akcję i zapaść w pamięć widzów. Co ciekawe, aby tego dokonać, można zagrać jedynie epizod, z drugiej strony można też pojawić się na ekranie jedynie na kilka minut, a być uznanym za jedną z najważniejszych postaci filmu.
Donnie Wahldberg w "Szóstym zmyśle" chyba nie był na ekranie nawet 5 minut, ale scena z nim mroziła krew w żyłach.
Frank Vincent jako Billy Batts w "Chłopcach z ferajny" zmienił odbiór całego filmu.
Samuel L. Jackson w "Księciu w Nowym Jorku" zanim ktokolwiek wiedział, kim jest Samuel L. Jackson.
Judi Dench w "Zakochanym Szekspirze" pojawiła się na 8 minut jako Elżbieta I i wygrała Oscara, a tymczasem Cate Blanchett w tym samym roku grała tę postać w całym filmie i swojego Oscara nie dostała.
Brooks Hatlen tylko przemknął przez "Skazanych na Shawshank", ale miał ogromny wpływ na cały film.
Gary Cole jako Bill Lumbergh w "Życiu biurowym" nie grał istotnej roli, ale stał się memem.
W "Nowej nadziei" Darth Vader pojawia się na... aż trudno uwierzyć - 12 minut, a bez tej postaci nie byłoby tego filmu. No i zaliczył jedno z najlepszych wejść w historii kina.
Gene Jones w "To nie jest kraj dla starych ludzi" był niesamowity, choć zagrał tylko w tej scenie.
Znowu Gwiezdne Wojny, tym razem "Ostatni Jedi" - Kylo Ren jest na ekranie tylko przez 15 min i 30 sek. i godnie zastąpił Dartha Vadera.
Całe życie Ellie, żony głównego bohatera, pokazano w czasie pięciu minut... Pokazali ją, zdążyliśmy się zakochać w idealnym małżeństwie i... umarła.
Główny bohater "Szczęk" ma jedynie CZTERY minuty czasu ekranowego, pojawia się dopiero pod sam koniec filmu, a jednak... Robi ogromne wrażenie.
Jane Alexander pojawia się tylko na pięć minut we "Wszystkich ludziach prezydenta", a jednak wygrała Oscara.
Tom Cruise w "Jajach w tropikach: nie tylko był na krótko, to jeszcze był niemal nie do poznania, a jednak był jedną z ważniejszych postaci w filmie.
Niezapomniany Korg z "Thora: Ragnarok" - na ekranie widzimy go niecałe 5 minut, a trudno zapomnieć tę przesympatyczną i zabawną postać.
Dziewczynka w czerwieni w "Liście Schindlera".
Drew Barrymore w "Krzyku" - w tamtym czasie była najbardziej znaną aktorką w filmie i... zginęła na samym początku. Od jej śmierci zaczyna się cała historia serii.
Dwanaście minut ekranowych czarownicy z "Czarnoksiężnika z krainy Oz" (wersja z 1939 r.) wystarczyło, aby zapewnić traumę wielu oglądającym ją dzieciom.
Catherine O'Hara w "Po godzinach" Scorsese pojawiła się na krótko, ale jej rola była niezapomniana.
Tytułowy "Sok z żuka" fenomenalnie zagrany przez Michaela Keatona. Aż trudno uwierzyć, że był na ekranie jedynie przez 17 minut.
Gwiezdne Wojny po raz trzeci - znowu "Nowa nadzieja". Obi Wan Kenobi ma 17 minut na ekranie, a w kolejnych dwóch epizodach oryginalnej trylogii pojawia się zaledwie na kilka minut jako duch.
Beatrice Straight w "Sieci" z 1976 r. Pojawia się na ekranie na 5 minut i... wygrywa Oscara.
Z kolei Tom Cruise za rolę w "Magnolii" zdecydowanie powinien otrzymać Oscara, ale nie został wystarczająco doceniony.
Znowu kultowa i memiczna scena w wykonaniu Jacka Nicholsona w "Ludziach honoru" - jako pułkownik Nathan Jessup pojawia się na krótko, ale zapada w pamięć.
Alec Baldwin w "Glengarry Glen Ross" pojawił się na chwilę, ale wygłosił zapadający w pamięć monolog.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą