Szukaj Pokaż menu

Największe obciachy ostatnich dni - Internauci szydzą z turystów, którzy tłoczą się nad Morskim Okiem

122 796  
379   197  
W dzisiejszym odcinku o masakrycznej liczbie błędów w "Dzienniku Zachodnim" i uczestniczce "Motel Polska".

Stało się to, czego się obawialiśmy... Netflix zmienia ceny abonamentu w Polsce - Filmoteka Joe Monstera

56 861  
192   59  
W dzisiejszym odcinku zmienimy ceny Netflixa w Polsce, obejrzymy zwiastun oraz poznamy nową Elżbietę II z serialu „The Crown”.

Internauci opowiadają o tym, za co wyrzucili kiedyś partnera/partnerkę z samochodu

81 623  
248   101  
Mieliście tak kiedyś, że pasażer tak bardzo was denerwował, że po prostu wywaliliście go z samochodu? Nawet jeśli nie, to zapewne były takie sytuacje, że chcieliście to zrobić...
Na naszej facebookowej grupie pojawił się wątek dotyczący właśnie wyrzucania pasażera z samochodu (pierwotny post dotyczył akurat żony). Kilka osób podzieliło się w komentarzach swoimi historiami, ale temat wydawał się na tyle ciekawy, że postanowiliśmy go przenieść również na fanpage najpierw Joe Monstera, a potem Demotywatorów, czego rezultatem było - na moment, kiedy piszę te słowa - prawie 1,5 tys. komentarzy i cała masa ciekawych historii. Część z nich wybraliśmy i prezentujemy poniżej.

Zaczęło się od tego:



I dalej już poszło...

#1.

Ja raz jechałem z moją żoną (wtedy jeszcze narzeczoną) na święta 400 km i w połowie drogi tak się pożarliśmy, że na światłach otworzyła drzwi i wyszła z samochodu przy -15 stopniach bez kurtki i niczego innego... A ja pojechałem dalej... Dałem jej 15 min, żeby na chłodku ochłonęła, a reszta podróży upłynęła w błogim spokoju. Polecam.

#2.

U mnie było tak samo, tylko że na parkingu leśnym, podszedł do mnie wtedy wielki kark, zapukał w szybę i powiedział, żebym zabierał swoją panienkę, bo to jego teren. Dalsza podróż upłynęła w ciszy i milczeniu...

#3.

Ja znam historię, jak facet wywalił swoją żonkę z samochodu, jak mieli jeszcze 200 km do domu. Dojechał do domu, a tam żona siedzi już w chałupie i drze ryja.

#4.

Bliski mi człowiek opowiadał, jak jego eksżona, po wielkiej awanturze w samochodzie, na światłach opuściła pojazd. Tylko że ona była kierowcą. Na szczęście nie zabrała kluczyków. Eksmąż się przesiadł, odjechał i na nią poczekał. Dłuuuuuuugo czekał. Długo za długo. Dlatego są już eksami.

#5.

Pacholęciem będąc, około trzydziestu lat temu, sam się wyrzuciłem, gdyż wysiadłem mojej mamie z malucha... w biegu. Potoczyłem się po poboczu, wystraszyła się - ale się uspokoiła i dalsza podróż przebiegała już spokojnie.

#6.

Miałem szczęście, że w życiu tak szurniętych dziewczyn nie spotkałem. Małżonka od początku znajomości ma takie samo podejście jak ja - ja prowadzę i ja kontroluję, co dzieje się na drodze. Ona prowadzi - to ona kontroluje. Łapanie za kierę grozi połamaniem rąk!

#7.

Nie wyrzuciłem, ale stara robi co może i kiedyś jej się uda.

#8.

Jednorazowo, na weselu siostry zainteresowanej, wioząc ja z domu z powrotem na imprezę, podjęliśmy wspólna decyzję o jej dalszej podróży per pedes, gdyż nie umiała się zachować i stwarzała zagrożenie w ruchu lądowym.

#9.

Nie z samochodu, tylko z kina, leciało coś z Marvela, jakiś maraton. Ciągle siedziała na telefonie i gadała "ale mu walnął" i dalej nos w telefon... Kazałem jej wstać, nie wkurwiać mnie i ludzi wokoło i wyjść... Dostałem brawa w kinie.

#10.

Nigdy nikogo nie wywaliłam z auta, ala sama nie raz wypier***ałam, jak mnie wkurzyli. Jeden to do tej pory mnie „szuka”.

#11.

Kuzyn jechał dookoła świata ze swoją, po paru miesiącach przyszła pora na przejechanie Australii, kupili busa i w połowie drogi mieli siebie dosyć. Ona wróciła samolotem do domu, a on do Mongolii, kupił dwa konie i tak sobie jeździł miesiąc, odpoczywając.

#12.

Ja raz wysadziłam partnera, bo nie podobała mu się trasa, którą wybrałam i łapał za kierownicę, próbując na siłę nakłonić mnie do zmiany. Dodam, że nie miał prawka i nigdy nie prowadził samochodu.

Drugi raz była trochę inna sytuacja, gdy w zimę pojechaliśmy do galerii handlowej, zostawiliśmy kurtki w samochodzie i poszliśmy na zakupy. Obraził się na mnie za to, że byłam zbyt miła dla pana sprzedawcy i wymyślił, że za karę nie wraca ze mną samochodem. Przypomniałam, że ma w nim kurtkę, a jest mróz, na co usłyszałam, że mam sama zanieść wszystkie zakupy, a potem przynieść mu ubranie, skoro jestem taka miła dla wszystkich. Powiedziałam, że chyba żartuje, ale nie, on poczeka na drugim piętrze, a ja mam iść. No to poszłam, zapakowałam torby i odjechałam. Okazało się, że portfel wrzucił do zakupów, nie miał kasy na taksówkę, wracał tramwajem, trochę zmarzł... Więcej historii nie mam, bo został byłym i już go nie woziłam.

#13.

Sama wysiadłam będąc na drugim końcu miasta. Ofochnięta odmówiłam powrotu do samochodu, kiedy to mój mąż zawrócił i podjechał po mnie. Mąż odjechał, a ja zorientowałam się, że torebkę z pieniędzmi i dokumentami zostawiłam w samochodzie... Zmuszona byłam wrócić do domu z buta. Myślałam, że nogi mi z tyłka wypadną.

#14.

Jeszcze nie, ale czuję, że ten czas nadciąga.

#15.

Ja miałam taką sytuację, że prowadziłam samochód, a mój mąż - obecnie były - tak ze mnie szydził i ośmieszał mnie, a w samochodzie były nasze dzieci, że na światłach wysiadłam z samochodu, choć właśnie zapaliły się zielone. Poszłam do domu i tylko słyszałam, jak inni kierowcy trąbili i wściekali się. Dostał nauczkę.

#16.

Autentyczna historia. 20 lat temu koledze na zakręcie otworzyły się drzwi w trabancie i laska wypadła na zewnątrz :D Jechała bez zapiętych pasów.

#17.

Sama się wysadziłam z miejsca kierowcy, po prostu tak mnie drażnił, że wyszłam i poszłam.

#18.

Tak. Sam kazał mi się zatrzymać w takim miejscu, że gdy tylko otworzył drzwi, wpadł do rowu głębokości 3 metrów, w dodatku padał deszcz.

#19.

Oj, tak. Zawsze jak wracałam z byłym mężem z imprezy, to ja byłam kierowcą i były pretensje: to za wolno jadę, to źle biegi wrzucam, to to, to tamto i któregoś razu nie wytrzymałam, zatrzymałam auto i mówię do dziada, żeby wysiadał, a on na mnie oczy i że nie. To ja go za fraki, zamknęłam drzwi i pojechałam. Od tamtej pory, jak wracaliśmy, to siedział cicho jak mysz pod miotłą i bez żadnych komentarzy.

#20.

Ja to dwa razy męża zapomniałam, myślałam, że wsiadł i dopiero po 5 min skapowałam się, że go nie ma. Foch przez pół dnia, a mina moja, że nie siedzi z tyłu - bezcenna.

#21.

Tak, dwa razy... Później martwiłam się całą noc, bo jadąc przez las minęłam stado dzików, a mój kochany mąż tak się obraził zamroczony i zmęczony po imprezie, że wyłączył telefon... I zamiast iść na pociąg, to szedł na piechotę 35 km.

#22.

Ja wychodziłam oknem. Kłóciliśmy się strasznie, drzwi były zablokowane. Staliśmy na czerwonym i taka byłam wkurwiona, że wyszłam oknem. Pewnie ci, co stali za nami, mieli niezły ubaw.

#23.

Jedna z moich ulubionych anegdot. Małżonek popił i poczuł silny głód, więc udaliśmy się po imprezie do restauracji pod złotymi łukami. Stojąc przy Drivie wszedł przed nas chłopaczek na piechotę. Mąż najpierw jemu nabluzgał, potem - gdy przyszła nasza kolej - kasjerowi, a jak w końcu na niego krzyknęłam, żeby się uspokoił, to jeszcze ja usłyszałam, że jak śmiem brać stronę tego kasjera?! Wyszedł, klamkę ułamał, trzasnął drzwiami i poszedł do domu, lekko 10 km, w środku nocy. Odwoziłam jeszcze koleżankę, więc dwa razy go mijałam, za pierwszym stwierdził, że nie wsiada, drugi raz już nie zapytałam. Rano już kwiaty czekały... A potem się przyznał, że jakbym zapytała za drugim razem, to już by wsiadł.

#24.

Sama wysiadłam na światłach i fochowym krokiem poszłam w stronę przystanku autobusowego. Gdzieś z tyłu głowy myślałam, że wróci po mnie, ale chyba jednak to była moja wina. Jak wróciłam do domu, to śmiał się ze mnie i ja już też, autobus działa kojąco.

#25.

Kiedyś się z moim już-mężem pokłóciłam, jak mieliśmy jechać po żarcie dla kotów. Wysiadłam z trzaśnięciem drzwiami (pękł przy tym plastik od głośnika w drzwiach), sama przytargałam 10-kilogramowy worek, a jak on ochłonął, to - zanim wszedł do pokoju - rzucił we mnie czipsami, żeby zjadła je zamiast jego.


* * * * *
Wątek, od którego wszystko się zaczęło, znajdziecie na naszej grupce TUTAJ. Potem doszedł ten na fanpejdżu Joe Monstera, ale prawdziwą kopalnię tekstów znajdziecie na fanpejdżu Demotywatorów.
248
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Stało się to, czego się obawialiśmy... Netflix zmienia ceny abonamentu w Polsce - Filmoteka Joe Monstera
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Dziwne rzeczy, które ludzie mówią pod wpływem narkozy
Przejdź do artykułu Najlepsze miejsca na spędzenie udanego urlopu
Przejdź do artykułu W gorzkim liście nauczycielka opisuje realia pracy w szkole
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu MŻJDD.. kochany pies sąsiadki i skuteczni policjanci!
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Dziwacy z rosyjskich portali społecznościowych CCXL - kasa dla Pary Młodej
Przejdź do artykułu "Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą