Szukaj Pokaż menu

Demotywatory DLVI - Siatkarka jajcarka

112 144  
356   239  
Dzisiaj m.in. kącik olimpijski z kolejnym workiem polskich medali, babcia Kasia pozdrawia Macierewicza, Kewin nie sam w spółce skarbu państwa oraz bardzo wrażliwy mężczyzna.

Sprzątaczki dzielą się dziwnymi znaleziskami, na jakie trafiły w domach klientów

72 794  
254   41  
Kto powiedział, że praca gosposi musi być nudna? Wszystko zależy przecież od tego, jacy klienci nam się trafią.

5 mitologicznych stworzeń, które naprawdę istnieją!

78 371  
364   52  
A więc śmiejesz się ze mnie tyko dlatego, że wierzę w jednorożce, smoki, oraz w yeti? Ciekawe, jak bardzo będzie ci głupio, gdy jacyś biolodzy, podczas prac badawczych nad zwyczajami godowymi wędrownych motyli, przypadkiem natrafią na żywy okaz Sasquatcha! Myślisz, że to niemożliwe? Cóż, historia lubi się powtarzać, a wiele zwierząt, które niegdyś uznawano za stworzenia z legend i ludowych podań, nieoczekiwanie dla ludzi nauki, okazywało się całkiem realne.

#1. Wietnamska bestia z jeziora

Szkoci mają swojego potwora z Loch Ness, a Wietnamczycy - Kim Quy, wielką, żółwiopodobną, boską kreaturę, która to, według pewnej legendy z XV wieku, podarowała założycielowi dynastii Lê magiczny miecz. Broń ta odegrać miała ważną rolę w wojnie, którą Wietnamczycy prowadzili z Chinami. Po odniesieniu zwycięstwa i wywalczeniu niepodległości, monarcha wrócił na jezioro Hoàn Kiếm, gdzie z wody wyłonił się mistyczny żółw, aby odebrać swój miecz i zniknąć z nim gdzieś w głębinach.



Historia ta pewnie pozostałaby legendą, podobną do tej o smoku wawelskim, gdyby nie to, że w 1967 roku jakiś rybak podczas połowów na jeziorze Hoàn Kiếm ubił wielkiego, nieznanego nauce żółwia. Zwierzę miało prawie dwa metry długości i ważyło 200 kg, a jego zwłoki zostały zakonserwowane i wystawione na widok publiczny w jednej ze świątyń. Ponad dwie dekady później pewien miłośnik wideofilmowania przypadkiem uchwycił żywego osobnika na filmie udowadniając tym samym, że legendarna gadzina nie jest kryptozoologicznym mitem, jak dotąd uważano. W 2000 roku zwierzę to dostało nawet swoją oficjalną, łacińska nazwę - Rafetus leloii.



Przez wiele lat usiłowano złapać żywego przedstawiciela tego gatunku i dopiero w 2011 roku, dzięki pomocy oddziału wojsk wietnamskich, uczeni w końcu zrealizowali ten plan, a zwierz trafił do specjalnego basenu wybudowanego na jeziorze. Wiele wskazuje na to, że obecnie w Hoàn Kiếm nie mieszka już żaden mityczny żółw. Ostatni, o którym wiedziano, został znaleziony martwy w 2016 roku.

#2. Zwierzę, które uznano za... głupi żart

W 1798 roku kapitan John Hunter – brytyjski administrator kolonialny w Australii, zaobserwował, jak Aborygeni polują na dziwaczne stworzenie. Istota ta wyglądała jak bóbr, ale posiadała kaczy dziób, miała cztery płetwy i mimo że należała do ssaków to… składała jaja. Ach, no i wydzielała też jad. Hunter sporządził rysunek tego zwierzęcia, który wraz z futrem upolowanego okazu, wysłał do Wielkiej Brytanii. Uczeni od razu uznali to za głupi żart, albo oszustwo, na które nabrał się John. Uważali, że padł on ofiarą numeru wywiniętego mu przez jakiegoś australijskiego taksydermistę. Usiłowano nawet udowodnić, że dziób został do futra przyszyty…



Nawet gdy zwierzę to zostało opisane, to wielu badaczy nadal przypuszczało, że ktoś próbuje ich nabrać i że nie ma szans, aby tak komiczna kreatura miała prawo zamieszkiwać nasza planetę. Dopiero gdy udało się złapać żywego przedstawiciela tego ekscentrycznego gatunku, uczeni pogodzili się z faktem, że zwierzę o tak dziwacznym wyglądzie faktycznie istnieje. I w ten sposób świat poznał dziobaka!



#3. Jednorożec (afrykański)

Europejczycy, którzy mieszkali w Afryce często spotykali się z opowieściami o tzw. afrykańskim jednorożcu. To mityczne, według nich, zwierzę miało być znane już w starożytności, a na rysunek przedstawiający tę przedziwną istotę natrafiono podczas prac wykopaliskowych w Egipcie. Okapi, bo tak się stworzenie nazywało, często opisywane było jako coś pomiędzy osłem, zebrą a żyrafą. Podobno polowali na nią Pigmeje. Tymczasem dla białych mieszkańców Czarnego Lądu oraz dla uczonych, zwierz ten był równie legendarny co Wielka Stopa. Aż do 1901 roku i dnia, w którym gazety na całym świecie opublikowały fotografię truchła tego stworzenia. Wówczas też stworzono naukowy opis okapi, a niedługo potem reprezentanci tego gatunku trafili do zoo wywołując niemałą sensację wśród gości.



#4. Wielka, owłosiona kobieta

W okolicach 500 roku przed naszą erą, Hanno – kartagiński podróżnik dotarł do zachodniego wybrzeża Afryki, gdzie natrafił na plemię potężnych feministek „włochatych kobiet”, które charakteryzowały się niespotykaną siłą. Przerażeni żeglarze nazwali te istoty mianem Gorillae, a skóry zabitych przedstawicielek tego „ludu” Hanno przywiózł ze sobą do Kartaginy, gdzie przechowywane były aż do 146 roku przed naszą erą, kiedy to miasto zniszczone zostało przez Rzymian.



Dwa tysiące lat później opowieści o porośniętych gęstym włosiem paniach przypomniał sobie amerykański badacz i misjonarz - Thomas Staughton Savage, który to wraz z przyrodnikiem - Jeffriesem Wymanem natrafili na przedstawiciela tego „plemienia” w Liberii. Bestia ta była faktycznie bardzo okazała i niezwykle silna. Jedno było jednak pewne – stworzenie to nie mogło być człowiekiem. Dziś wiemy, że z gorylem mamy wiele wspólnego – ot, chociażby 98,4% DNA.



#5. Kraken

Kraken to jedna z tych legendarnych morskich legend, która od wieków krąży w zakrapianych rumem, marynarskich opowieściach. Już w I wieku przed naszą erą Pliniusz Starszy opowiadał o uzbrojonym w potężne macki potworze, który to blokował Cieśninę Gibraltarską. Według legend krakeny to słudzy samego Neptuna, a ich cielska są tak wielkie, że marynarze często brali te kreatury za wyspy! Olbrzymia ośmiornica poruszała wyobraźnię nie tylko starych wilków morskich, ale i pisarzy takich jak np. Juliusz Verne, który opisał spotkanie z tym potworem w swojej powieści pt. „20 000 mil podmorskiej żeglugi", a z krakenem walczył nawet sam kapitan Jack Sparrow!



I pewnie historie o przerośniętym głowonogu można by włożyć między bajki, gdyby nie Guy Coburn Robson – szanowany oksfordzki malakolog, który to w 1924 roku w żołądku badanego przez siebie kaszalota znalazł dwie potężne macki należące do zwierzęcia jeszcze nie znanego nauce. Ponad 80 lat później udało się złowić kałamarnicę, która to należała do gatunku opisanego przez Robsona. Zwierzę to miało ponad 10 metrów długości, ważyło prawie 500 kg i… prawdopodobnie było jednym z mniejszych reprezentantów tej familii. A do jakich rozmiarów może dorosnąć ten zwierz? Trudno powiedzieć – stworzenia te bardzo rzadko udaje się złapać albo uchwycić na filmie. Największą, jak dotąd kałamarnicę kolosalną (Mesonychoteuthis hamilton), widziano na Malediwach w czasie II Wojny Światowej. Głowonóg ten liczył sobie podobno ok. 53 metrów długości!


364
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Sprzątaczki dzielą się dziwnymi znaleziskami, na jakie trafiły w domach klientów
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Dlaczego posiadanie psa to zły pomysł - 8 rzeczy wartych zapamiętania
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Zwariowałem! Patrzę się na psie zęby i płaczę ze śmiechu!
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Karaluch - prawdziwy Rambo w świecie owadów!
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu Kolekcja interesujących zdjęć XCII - góra śmieci na Mount Evereście
Przejdź do artykułu Czy wiedzieliście, że w Polsce żyją tarantule, skorpiony i papugi?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą