W więzieniu tak naprawdę nie ma fajek. Nie wolno palić w środku, nie ma wszechobecnego dymu, a przerwa na papierosa jest dwa razy dziennie.

Straszne nudy. Ludzie tam naprawdę byli całkiem mili, ale było nudno jak cholera.

Chłopaki z celi byli naprawdę bardzo mili i lubili dawać życiowe rady. Człowiek chyba tak ma, że jeśli odbierze się mu wolność, to zaczyna obdarowywać innych złotymi radami.

Poszedłem do więzienia i nikt mnie nie zgwałcił. Moi współwięźniowie byli naprawdę mili i wszyscy się szanowaliśmy.

Upuszczenie mydła pod prysznicem nie sprawi, że od razu ktoś cię weźmie od tyłu.

Zdobycie narkotyków nie stanowiło żadnego problemu. Przynajmniej tam, gdzie ja siedziałem. Głównymi handlarzami byli sami strażnicy.

W oknach i drzwiach nie ma już krat. Obecnie jest to głównie grube pleksi.

W filmach jest sporo błędów, ale sam byłem zaskoczony, gdy okazało się, że większość starych wyjadaczy naprawdę brzmi jak Morgan Freeman ze Skazanych na Shawshank.

Zwykłe więzienie jest cholernie nudne. Nikt nie chciałby robić filmu o życiu takich zwykłych skazańców. Przez większość czasu siedziałem i się nudziłem. To samo moi koledzy z celi.

Książki dostępne w więzieniu to na ogół śmieciowa literatura, a praca tam to zwykłe niewolnictwo. Największą karą jest tak naprawdę panująca tam nuda.

Odwiedziny są dużo bardziej rygorystyczne, niż ukazują to w filmach. Nie możesz po prostu postanowić, że odwiedzisz kogoś w więzieniu i do niego iść. Trzeba zapisać się na listę, potem muszą to zatwierdzić itd. To wszystko trwa dość długo.

Kibel nie zawsze wygląda jak zwykły kibel. Czasem bardziej przypomina odwrócony kuchenny okap.

Ludzie uwielbiają pracować, bo praca pozwala zabić nudę. Czasem niektórzy nawet biją się o możliwość otrzymania etatu na kuchni.

Najgorsi są nowi więźniowie, którym wydaje się, że muszą pobić największego gościa na spacerniaku, żeby zdobyć szacunek. Naoglądali się za dużo filmów... zwykle każdy jest spoko i pilnuje własnych interesów.

Nie ma nocnych bójek.

Trudno opisać słowami zapach, jaki panuje w więzieniu. To coś pomiędzy smrodem niemytych ciał, śmieci, za słabą wentylacją i czymś jeszcze. To naprawdę obrzydliwe.

W więzieniu się nie gwiżdże. Jeśli ktoś by gwizdał, natychmiast dostałby opiernicz od innych. Dźwięk niesie się rurami wentylacyjnymi i jest przez to strasznie głośny.