Kiedy byłam mała, założyłam kostium Tygryska z "Kubusia Puchatka" i byłam pewna, że mogę brykać na ogonie. Zeskoczyłam z kredensu i złamałam kość ogonową.
Okrągły tort urodzinowy. Najpierw zapaliłam świeczki od zewnątrz. Poparzyłam nadgarstki i przedramiona usiłując zapalić świeczki pośrodku.
Wrzuciłem patyk do morza. Chcąc go odzyskać rozciąłem stopę o jakieś ostrygi. Aż do kości.
Wszedłem w drzwi zapominając je najpierw otworzyć. Efekt? Krwotok z nosa.
Złamałem dwie kości śródstopia, mam unieruchomioną stopę i jeżdżę na takim specjalnym wózeczku z nogą zgiętą w kolanie. Szedłem. Po prostu szedłem. Nie biegłem, nie uprawiałem jakiegoś sportu, nie kopałem kamienia. PO PROSTU SZEDŁEM.
Kilka lat temu wstałam z łóżka, poszłam do toalety i podczas podcierania tyłka naciągnęłam kark. Nadal nie wiem jak to się stało. Po prostu poczułam naciągnięcie i - po chwili - straszliwy ból. Dostałam jakieś zastrzyki przeciwzapalne i przez tydzień chodziłam w kołnierzu ortopedycznym. Ludziom mówiłam, że się przewróciłam.
Nigdy przedtem nie widziałem piłki do lacrosse'a. Nie wiedziałem, że jest tak ciężka i sprężysta. Rzuciłem nią o ziemię i trafiłem prosto w stopę. Odbiła się oberwałem nią w nos. Wszędzie była krew, a ja nabrałem respektu do tej skocznej piłki śmierci.
Robiłam karmel topiąc cukier na patelni. Gdy stygł, chciałam sprawdzić czy już stężał, więc włożyłam w niego palec. Oparzenia drugiego stopnia to nic fajnego.
Złamałem stopę zakładając spodnie.
Brat miał żółwia. Od czasu do czasu wyciągał go z terrarium i pozwalał polatać po ogrodzie. Oglądałem sobie jak żuje trawę. Podniosłem go i karmiłem trawą dziwując się niepomiernie z jaką łatwością przegryza kolejne źdźbła. Włożyłem więc palec w jego dziób.
Okazało się, że to naprawdę boli. Nie chciałem skrzywdzić zwierzaka, więc musiałem przecierpieć aż puści. Wciągnął głowę do skorupy i nie mogłem wyjąć palca. W końcu puścił.
Nie wkładajcie paluchów gdzie popadnie. Miałem wtedy 17 lat...
Raz pocałowałem swoje odbicie w tosterze, którego właśnie używałem. Poważnie poparzyłem usta. Technicznie rzecz biorąc to był mój pierwszy (bardzo gorący) pocałunek.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą