Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Żałuję, że mam siostrę, stara panna i inne anonimowe opowieści

71 744  
229   95  
Dziś przeczytacie m.in. o udzielaniu innym rad, życiu z chorą siostrą i dowiecie się, jakie są ciemne strony bycia singielką.


#1.

Nienawidzę, jak ktoś mi mówi, że powinnam iść do ortodonty.

Mam widocznie wystające przednie zęby, a do tego cofniętą żuchwę. Ile się nasłuchałam w życiu, że jestem szczurem, królikiem, wiewiórką i pasztetem - nie zliczę! Cały czas byłam pewna, że to będzie tylko kwestia pieniędzy - odłożę na aparat i z głowy... No to po dwóch latach oszczędzania poszłam na wizytę.

Okazało się, że mój problem to nie jest tylko kwestia estetyki. Nie wystarczy wepchnąć górnych zębów na miejsce i wyciągnąć żuchwy do przodu. Moje zęby nie pokrywają się ze sobą na dole i na górze, bo... mam za małą szczękę.
Naprawienie mojego zgryzu to byłby cykl: przygotowanie przedoperacyjne - wyrwanie 4 zębów - operacja - aparat - operacja - aparat.
Jedna z operacji to byłoby rozszerzanie szczęki, a druga dodatkowo ustawienie przesuniętych żuchwy i szczęki w odpowiednich pozycjach wobec siebie. Coś w okolicach 70 tysięcy, ale możliwość częściowej refundacji przez NFZ, bo prawdopodobnie załapałabym się na jakiś program operacji twarzoczaszki. Rozpłakałam się u lekarza.

Nie mogę zdecydować się na takie leczenie.
Już pomijając kwestię kosztów - 1/5 ceny kawalerki w Warszawie - chciałabym wyglądać normalnie, trudno, zawzięłabym się i jakoś to uciułała. Ale mam przewlekłą chorobę układu kostnego i istnieje prawdopodobieństwo, że stan zapalny zaatakowałby miejsca po operacji. Więc mam wybór: mega krzywy zgryz albo ryzyko bardzo zniekształconych i zniszczonych przez chorobę kości twarzoczaszki. Jestem leczona, leczenie przynosi efekty, ale nigdy nie będę zdrowa - i nigdy nie będę mogła spokojnie zdecydować się na taką operację. Wystarczy mi zdeformowanych nóg, nie potrzebuję do kompletu zdeformowanej twarzy.

Jeżeli ktoś ma wadę zgryzu, to zapewniam Was: jest świadomy istnienia ortodontów. Widocznie w jego życiu są jakieś przyczyny, które powstrzymują go od podjęcia takiego leczenia.

#2.

Od ponad roku spotykam się z chłopakiem, który przyszedł na świat tego samego dnia co ja. Wczoraj miał urodziny, więc kupiłam mu prezent i złożyłam życzenia. Okazało się, że zapomniał o moich...

#3.

Aktualnie mamy duży hejt na edukację seksualną dzieci. Kiedyś również nie byłam do tego przekonana, w końcu po co 7-latkowi taka wiedza. Ale im dłużej pracuję, tym bardziej jestem przekonana, że nauka o własnym ciele i zachodzących w nim zmianach jest potrzebna od najmłodszych lat.

Ostatnio miałam taki przypadek: dziewczynka, 8 lat, przywieziona na SOR po upadku z roweru. Noga złamana w dwóch miejscach. Podczas badania odkryliśmy, że krwawi z dróg rodnych. Powiedziała nam, że tak się dzieje od jakiegoś czasu co miesiąc. Przez kilka dni leje jej się krew. Podkłada wtedy chusteczki i tak chodzi. Na pytanie dlaczego nie poinformowała o tym mamy, odpowiedziała "Podsłuchałam kiedyś rozmowę mamy z ciocią Agatą i ciocia mówiła, że u niej zaczęło się od takiego krwawienia. Potem poszła do szpitala i wyłysiała przez leki, jakie jej dali. Nie chcę być łysa i siedzieć w szpitalu".

W skrócie - ciocia miała raka. Na szczęście u tej dziewczynki to był tylko okres, nie nowotwór. Jednak pierwsza miesiączka w tak młodym wieku jest dość niepokojąca i powinna być skonsultowana z ginekologiem. A wystarczyło przeprowadzić z dzieckiem rozmowę na temat dojrzewania i zmian, jakie występują w ciele albo puścić mu jakąś bajkę edukacyjną typu "Było sobie życie". Niestety wciąż większość rodziców omija ten temat .

Skoro uczymy dziecko, że gdy je coś boli, ma jakąś wysypkę albo leci mu krew z nosa, to ma do nas przyjść, to dlaczego są obszary zdrowia, o których nie wspominamy? W końcu to dla dobra naszych dzieci.

#4.

Moja 17-letnia córka przyznała się, że jest w ciąży. Musiałem być w mocnym szoku, bo pierwszą z mojej strony odpowiedzią było: "Zrób sobie z chłopakiem testy na choroby przenoszone drogą płciową. Jeśli współżyjecie krócej niż 3 miesiące, to poczekaj do takiego czasu z HIV-em, bo może wyjść fałszywie ujemny".

Lekarz nigdy ze mnie nie wyjdzie.

Dla ciekawskich: wszystko jest OK, chłopak nie rzucił jej, bardzo ją wspiera, planują ślub. Żonę tak rozśmieszyła moja odpowiedź, że nie zrugała mnie, jak w takich sytuacjach zwykle bywa.

#5.

Żałuję, że mam siostrę.
W sumie nie taką zwykłą siostrę, bo chorą na zespół Downa.

Większość postrzega takie osoby jako "całkiem normalne" w porównaniu do innych niepełnosprawności, a prawda taka, że każdy przypadek jest odmienny pod wieloma względami.
Są osoby z trisomią, z którymi normalnie porozmawiasz, pójdziesz na kawę, i takie, które staną na środku drogi i będą stać, a jak podejdziesz, to dostaniesz w nos.
Nie ukrywam, siostra zmarnowała mi dzieciństwo i mojej mamie życie.
Mama dawniej była wysoko funkcjonującą kobietą, aktualnie z wiekiem coraz bardziej się zwija.

Miała dobra posadę, musiała z niej niestety zrezygnować i liczyć na zasiłek opiekuńczy i inne dodatki, które pozwalają na życie na niskim poziomie. W razie możliwości dorabia sobie, gdy siostra jest w szkole.

Ala ma 13 lat.
Jest agresywna - bije, kopie, rzuca przedmiotami, wszystkim dokucza, nie mówi. Ma problem z prostymi czynnościami dotyczącymi samoobsługi.
Bez pomocy nie poradzi sobie. Mama została z nią sama, ojciec jak dowiedział się o jej chorobie uciekł. Alimentów nie płacił. Wyparł się jej.
Nie mieszkam już z nimi, ale w miarę możliwości pomagam. Naprawdę boję się co będzie, gdy zostanę z nią sama. Wiem, że jako siostra z poczucia obowiązku powinnam się Alą zająć, ale czuję, że w głębi serca nie chcę tego robić i poświęcić się dla osoby, która nawet tego nie doceni.
Do ośrodka taką osobę oddać graniczy z cudem - nie ma miejsc, a jak miejsca nawet są, to kwoty są bardzo duże.

Jak poruszam ten temat z mamą, pomimo tego jak jest, nawet o tym nie myśli.
Inni w jej wieku mają już wymarzony odpoczynek, a ona do końca życia będzie musiała z poczucia obowiązku oraz matczynej miłości się nią zajmować.
I taka pani Godek będzie mówiła innym jak żyć...
Prawdopodobnie jakby mama dowiedziała się wcześniej, to Ali by nie było, a ja mam tylko nadzieję, że siostra umrze wcześniej od mamy, że pewnego dnia się nie obudzi.

Chociaż to naprawdę straszne co piszę i mam wyrzuty sumienia, na sercu mi lżej, że z kimś się tym podzieliłam.

#6.

Dostałem zadanie, aby przez weekend zaopiekować się szynszylą mojej dziewczyny. To tylko trzy dni, ale i tak zdołałem nawalić.

Dwa pierwsze dni byłem bardzo ostrożny i obyło się bez przygód. Ostatniego dnia się rozluźniłem. Wypuściłem szynszylę z klatki, żeby poszwendała się po pokoju. Po jakimś czasie zostawiłem stwora na chwilę samego i poszedłem do kuchni. Wszystkie kable, gniazdka i wszystko co by mogło zostać pogryzione było zabezpieczone.

Niestety zwierzak zdołał wywrócić szklankę z wodą, która była na stoliku koło łóżka. Cały się zmoczył, a potem ociekający wodą biegał po pokoju. Dziewczyna mówiła mi, że szynszyle nie powinny się moczyć i że się kąpią w jakimś proszku. Próbowałem go wysuszyć ręcznikiem, ale nie dało się - futro szynszyli jest bardzo gęste.

Nie miałem żadnego odpowiedniego proszku, który bym mógł dać zwierzakowi. Jedyne co mi przyszło do głowy, to mąka. Od razu pożałowałem tego pomysłu. Zwierzątko się całe ufajdało, futerko mu się posklejało i wyglądało to tragicznie. Ku niezadowoleniu szynszyli próbowałem wyczesać futro grzebieniem, bez powodzenia.

Niedługo potem przyjechała moja dziewczyna, co tu dużo mówić była wściekła: „Ty debilu, planowałeś go usmażyć?”.

#7.

Byłem w sklepie, kupowałem colę. Płacąc dałem kobiecie 20 zł, wydała mi resztę. Nie patrząc specjalnie schowałem pieniądze do portfela i poszedłem. Po jakimś czasie coś mi zaświtało, że chyba za dużo tych pieniędzy było. Okazało się, że wydała mi tak, jakbym jej dał 100 zł, a nie 20 zł. Fajnie, kasa wpadła za darmo. Ale miałem wyrzuty sumienia, więc wróciłem do tego sklepu. Podszedłem do tej samej kobiety i zacząłem jej mówić, że byłem tu 15 minut temu i mi źle wydała resztę… A ta przerwała mi i z mordą “Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględniamy”.

Nie to nie, wyszedłem ze sklepu myśląc „Przypomnisz sobie o mnie babo na końcu zmiany”.

#8.

Jestem singielką. Kiedyś to się nazywało po prostu stara panna, dzisiaj mówi się singielka.
Do pewnego momentu nie przeszkadzało mi to, ale po przekroczeniu 30 zaczęło.

Nie chodzi tutaj oczywiście o seks, o ten nietrudno, niezależnie czy w związku jesteś, czy nie. Czuję, że stoję w miejscu. Moi przyjaciele założyli rodziny, mają dzieci, ich świat nie zmienił. Ja coraz mniej do tego ich świata pasuję, bo mamy zupełnie inne problemy. I chociaż oni mi tego w żaden sposób nie okazują i akceptują mnie taką jaką jestem, to coraz trudniej mi się uśmiechać, gdy jestem u nich, patrzę na szczęśliwe małżeństwo z fajnymi dziećmi, słyszę o ich planach i wiem, że jedyne co planuję to wyjazd na samotny urlop, chociaż wcale nie chcę być na nim sama.

Trudne są noce. Nawet nie wiecie, jak można potrzebować dotyku. Takiego zwykłego położenia się obok kogoś i czucia go. Najgorsze są takie sny, gdy czujesz, że jesteś kochana, gdy po prostu ktoś cię obejmie. Budzisz się i leżysz w łóżku sama. W pokoju jesteś sama. Przez chwilę czujesz jeszcze ciepło tego snu, ale ono szybko ucieka i zostaje samotność.

Z całym życiem zostaje się samemu. Nie mam z kim dzielić się ani tym co złe, ani tym co dobre. Najpiękniejszy widok oglądany samemu nie cieszy tak bardzo.
I moje ulubione pytania rodziny: czy już kogoś mam, co z dzieckiem, bo zegar biologiczny tyka. I co ja mam im odpowiadać: że wiem, że mnie to przeraża i że jestem nieszczęśliwa? Nikt się tego nie domyśla, bo nie robię z siebie ofiary losu, dużo się uśmiecham i jestem pogodna.
Smutna jestem u siebie w pokoju.

<<< W poprzednim odcinku m.in. zły dotyk i szkolna elita

10

Oglądany: 71744x | Komentarzy: 95 | Okejek: 229 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało