"Dziękuję, postoję" XXXVI - Sceneria niczym z "Ptaków"
W dzisiejszym odcinku m.in. dom przestawiony przez tornado, sceneria niczym z "Ptaków", stopy baleriny, ośmiornica z 98 odnóżami oraz pani, której źle z oczu patrzy.
Na naszych oczach staruszka pozwoliła przybić się do krzyża - czyli tak obchodzona jest Wielkanoc na Filipinach
Dla polskiego katolika okres świąt wielkanocnych to wizyta w kościele, święconka i śniadanie z rodziną, a dla młodszych zajączek wielkanocny i lany poniedziałek. Dla filipińskich radykałów to coroczne, wielokrotne odtwarzanie męki Chrystusa poprzez masochistyczny, krwawy show. Filipiny ze względu na przepiękne wyspy, wulkany i plaże przyciągają z roku na rok coraz więcej turystów. Mało kto planujący urlop w tym tropikalnym raju uwzględnia w swoim planie zobaczenie na własne oczy ludzi przybijających się do krzyży. Dla nas jednak to właśnie był główny cel podróży.
Kolejnych dwadzieścia nieszablonowych dialogów, na które, niestety, teraz mamy coraz więcej czasu i okazji, ponieważ jesteśmy skazani na wspólne zamieszkiwanie, a pies ani kot pokonwersować nie zamierzają...
Mąż: Powinnaś już iść do łóżka.
Ja *pauzuję serial*: Ale zostały już tylko 64 odcinki do końca.
Dziś mój mąż wymienił już cztery sedesy, trzy krany, skrzynkę na listy, zmywarkę, a teraz zabiera się za taras za domem.
Ja z kolei obejrzałam dwa filmy, ucięłam sobie drzemkę i przyrządziłam owsiankę w szybkowarze, przez cały dzień polewając sobie drinki.
Tak jak więc widzicie, każde z nas żyje pełnią życia na tej kwarantannie.
Ja: Wiesz co? Ta całkiem przyjemna część kwarantanny to to, że nie wychodzimy i nie wydajemy pieniędzy.
Żona *klikając opcję: Dodaj do koszyka*: Bardzo przyjemna.
Ja *drąc się przez drzwi wejściowe*: Dziękuję za dostawę! Proszę zostawić zakupy pod drzwiami!
Żona: Wpuść mnie do tego pier*olonego domu.
Mąż: Tak sobie myślałem, że później moglibyśmy....
Ja: Mam koronawirusa.
Przyrządzanie niedzielnego śniadania przed małżeństwem: Słodko i zabawnie.
Przyrządzanie niedzielnego śniadania po ślubie i dzieciach: Wściekłe ubijanie jajek i pasywno-agresywne przypalanie boczku.
Kwarantanna, tydzień trzeci: Moja żona zaczęła wyprawiać przyjęcia z okazji narodzin dzieci, jak tylko nowe pisklęta pojawiają się w którymś z gniazd w ogródku. Proszę, wyślijcie jakąś pomoc.
Mąż spytał mnie, po co mi aż tyle masła, więc aplikowanie na mojego męża nr 2 jest ponownie otwarte.
Ja: *nie mogę znaleźć soli morskiej*
Żona: Jest obok papryki.
Ja: Nie, nie ma jej tam.
[Żona podchodzi, żeby spojrzeć. Butelka z solą morską w magiczny sposób pojawia się obok papryki]
Jeżeli mój mąż pierdnie raz jeszcze, to koronawirus nie będzie tym, co zmiecie go z tego świata.
Żona (do dzieci): Poczekajcie tylko, aż wasz ojciec wróci do domu!!
Ja: Ale... ja tu jestem od tygodni.
Paw: *prezentuje swój ogon*
Mąż: On chce ci zaimponować jako samiec.
Ja: *nieśmiało unoszę koszulkę*
Mąż: Nie.
Żona: Jeżeli mamy oboje utknąć w tym domu na miesiąc, to musisz przestać tak robić.
Ja: Przestać tak robić co?
Żona [gestykulując w moim kierunku]: To.
Musiałem zasymulować kontuzję, żeby wymigać się od zrobienia tych wszystkich rzeczy w domu, o których mówiłem mojej żonie, że je zrobię, jak będę miał więcej wolnego czasu.
Wraz z żoną gramy w taką zabawną grę podczas kwarantanny. Nazywa się "Dlaczego to robisz w TAKI sposób? i nie ma w niej zwycięzców.
Żona: W co się bawicie?
Ja: Hopscotch [czyt. hopskocz, tłum. Gra w klasy]
Żona: Ale dzieci tylko sobie skaczą, podczas gdy ty popijasz szkoc-
Ja: ...
Żona: Masz jeszcze jedną szklankę?
Codziennie odkrywam przed żoną jedno moje wkurzające przyzwyczajenie. To utrzymuje na odpowiednim poziomie pikanterię w naszym związku.
Opowiedziałem mojej żonie o swoim śnie, w którym to moja lepsza połowa strasznie się na mnie wkurzyła. Żona stwierdziła, że we śnie miała rację i teraz jest na mnie zła także w realu.
Żona: Czy powiedziałeś dzieciom, żeby rzuciły szkołę?
Ja: Nie lubią swojej nauczycielki.
Żona: Ja jestem ich nauczycielką.
Ja: A ja jestem ich doradcą zawodowym.
Domowy status kwarantanny: Mąż nauczył się grać Beat It Michaela Jacksona na ukulele i chciał mi zademonstrować. Zamknęłam się w łazience.
W poprzedniej części
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą