Dzisiaj coś dla fanów prosecco, przetrzymywania nieletnich wbrew ich woli i umierania od używek.
Istnieją granice, których przekraczać nie wolno, ale jeśli ktoś mimo wszystko je przekroczy, to musi liczyć się z reakcją. Ostro musieli zareagować włoscy urzędnicy zajmujący się żywnością, którzy
zarekwirowali 250 opakowań czipsów Pringles o smaku prosecco. Przekąski sprzedawano w jednym ze sklepów w regionie Conegliano, w którym produkuje się oryginalne prosecco. Przedstawiciele organizacji producentów prosecco tłumaczą, że producent czipsów naruszył prawo używając nazwy prosecco i sprzedawał podrobiony produkt. Ten z kolei tłumaczy, że zrobił wszystko jak należy, ale i tak nie zamierzał wprowadzać czipsów do stałej oferty.
David Connors, jego żona Eileen oraz ich trzymiesięczny syn zostali zatrzymani przez amerykańską policję w związku z zarzutami o nielegalne przebywanie na terenie Stanów Zjednoczonych. Rodzina Brytyjczyków pojechała na wakacje do Kanady i znajdowała się akurat w podróży autem, gdy w pewnym momencie
na drogę wyskoczyło dzikie zwierzę. 30-letni Connors musiał nagle odbić, by uniknąć zderzenia. Pech chciał, że skręcił w boczną drogę, która należała do Stanów Zjednoczonych. Jeszcze większy pech, że przy drodze znajdowali się akurat amerykańscy strażnicy graniczni, którzy aresztowali rodzinę i umieścili ją tymczasowo w ośrodku dla nielegalnych imigrantów.
Wszystkie Josefy to fajne chłopaki. Po niejakim Fritzlu, o którym świat usłyszał jakiś czas temu, na radarze mediów pojawił się Josef B. Mężczyzna co najmniej przez 9 lat
przetrzymywał grupę dzieci i nastolatków w gospodarstwie w holenderskiej wsi Ruinerwold, którym wmówił, że wszyscy powinni czekać na rychły koniec świata. 58-latek znany we wsi jako "Austriak" nie jest najprawdopodobniej ojcem przetrzymywanych osób, które dzisiaj są już dorosłe. Josef B wpadł, gdy jeden z mężczyzn uwolnił się i poszedł do jednej z miejscowych knajp, gdzie wypił 5 piw i po rozmowie z barmanem opowiedział o tym, co dzieje się na farmie.
Służba Ochrony Państwa ogłosiła przetarg na nowe limuzyny dla VIP-ów. W specyfikacji technicznej wspomniano między innymi o wymiarach dostarczonych aut, konieczności posiadania przez nie asystenta utrzymywania pasa ruchu, układu automatycznego hamowania, podgrzewanych siedzeń i systemu multimedialnego z TV. Przetarg wygrał diler marki BMW, który miał nieco ułatwione zadanie, ponieważ jeden z jego rywali odpadł już w przedbiegach. Jak donosi
portal Moto.pl, urzędnicy nie mogli otworzyć pliku .zip z ofertą Volkswagena. Jak napisano w uzasadnieniu:
Po prawidłowym odszyfrowaniu oferty brak możliwości otwarcia i wypakowania archiwum ZIP.
Śmianie się z nieporadności urzędników byłoby jednak zbyt łatwe. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że przesłany plik mógł być uszkodzony, jako że Windows, na którym najpewniej próbowano go otworzyć, posiada domyślnie możliwość rozpakowywania plików .zip.
7 listopada wchodzi w życie
aktualizacja przepisów prawa drogowego. Według jej założeń polscy policjanci otrzymają uprawnienia, które mają usprawnić kontrolę drogową. Zgodnie z nowelizacją policjant nie będzie musiał okazywać legitymacji służbowej, chyba że zostanie o to poproszony przez kierowcę. Policjanci będą mogli też przeprowadzać kontrole w praktycznie dowolnym miejscu oraz parkować wszędzie, o ile nie zagraża to bezpieczeństwu drogowemu. Najciekawiej robi się jednak w momencie samej kontroli. Policja będzie mogła ukarać kierowcę mandatem za niewykonanie jakiegokolwiek polecenia policjanta. Może to być nietrzymanie rąk na kierownicy czy siedzenie w bezruchu. Podlegać karze będzie też wchodzenie w dyskusje z policjantem czy podważanie jego decyzji lub kompetencji.
Wejpowy sen znika jak truskawkowy dym wypuszczony z e-papierosa, a razem z nim znikają pieniądze i marzenia ludzi, którzy oparli swój biznes o współpracę z producentami e-papierosów. Sporo młodych ludzi przyczyniło się do popularyzacji e-papierosów, pozując z nimi na Instagramie i pobierając za to wynagrodzenie. Ale gdy okazało się, że
wejpowanie już nie jest takie seksi, bo można od niego umrzeć, to producenci e-papierosów ograniczyli współpracę z influencerami. Część z nich uważa, że to tragedia, bo do tej pory utrzymywali się dzięki współpracy z producentami. Jak mówi 24-letni Manuel Urzua, który do tej pory zarabiał po pięć tysięcy dolarów na miesiąc, a teraz musi zadowolić się dwoma:
Ostatnio musiałem pożyczać pieniądze od ojca, żeby opłacić mieszkanie. Nie mam za co wymienić oleju w samochodzie. Spóźniam się ze spłatą kart kredytowych.
Ludzie, którzy domagają się zaległego wynagrodzenia za sprzedany towar czy wykonaną usługę powinni mieć się na baczności. Szczególnie gdy swoje roszczenia kierują do osób posiadających lwa. Gdy elektryk Mohammad Rafique zażądał od Aliego Razy zaległych pieniędzy,
Raza napuścił na Rafique’a swojego lwa. Elektryk odniósł co prawda trochę ran, ale nie zdecydował się od razu skierować sprawy do sądu przeciwko dozorcy jednej z pakistańskich świątyń, który użył lwa jako środka odstraszającego. Raza obiecał bowiem pokryć koszty leczenia Rafique’a, ale ostatecznie – szok i niedowierzanie – tego nie zrobił. Ofiara ataku nie czekała dłużej i poinformowała policję o całym zajściu.
A ostatnio dowiedzieliśmy się, że można otrzymać karę za brak problemu z wyrażaniem siebie poprzez nakładanie skąpego bikini.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą