Szukaj Pokaż menu

Jakie sekrety pisane przez uczniów na karteczkach przechwycili nauczyciele?

172 611  
474   51  
Szkolne przekazywanie sobie wiadomości na małych karteczkach nie zginęło - nadal ma się dobrze. Wiadomości, jakie przechwytują nauczyciele mogą być jednak bardzo zaskakujące. Historiami o takich sytuacjach postanowili uraczyć nas anonimowi belfrzy i ich uczniowie.

hot-teacher.jpg

Prawo nie musi być głupie. 7 przepisów, których autorom należą się oklaski

119 040  
479   97  
Świat pełen jest intrygujących przepisów prawa – czasem mniej, czasem bardziej życiowych. Część z nich zdecydowanie zasługuje na uwagę.

Rzeczy, które robił każdy, kto żył przed erą internetu

177 929  
757   160  
Jak wyście żyli bez Internetu? To jakieś średniowiecze musiało być. I bez komórek? Masakra... Takie zdanie usłyszałem niedawno. Ano, żyliśmy tak:

#1. Mamo - idę na dwór...

I już nas nie było. Wracało się w dwóch przypadkach. Jak się zgłodniało, albo już nic nie było widać. Deszcz nie był problemem.

#2. Chodnikowe gry

Dziewczyny grały w gumę, razem graliśmy w klasy, chowanego, berka, podchody, a chłopaki w kapsle albo w piłkę. Popularne były pikuty i państwa grane nożem lub scyzorykiem. Tak, mieliśmy noże i scyzoryki i nikt nie miał nic przeciwko temu. Pikuty też były w modzie. No i nieśmiertelny trzepak.

#3. Dzwonienie z telefonu stacjonarnego do dziewczyny

I to napięcie, żeby ona odebrała, a nie jej rodzice... A już broń Boże ojciec.

#4. Bazy

Najczęściej na drzewach lub w krzakach. W wyobraźni to były prawdziwe fortece. W realu kilka desek przybitych do drzewa. A jeśli było tam coś na wzór podłogi z barierkami, to już był prawdziwy wypas. Jednak najczęściej baza była w młodym lesie pomiędzy choinkami lub drzewkami w gęstej trawie.

#5. Wiedzę sprawdzało się w encyklopedii

Czterotomową PWN miał chyba każdy w domu. Był jeszcze piąty tom, tak zwany suplement. Niektórzy mięli encyklopedię sześciotomową z 7 tomem jako suplementem. Dwunastotomową z suplementem w postaci 13 tomu mieli nieliczni.

#6. Liściki

Krążyły po klasach i można było w nich przekazać wszystko. Jak się zakochało w koleżance, to można było jej wsunąć liścik do kieszeni. Można było w liścikach proponować chodzenie, można było się umawiać na mecze i solówy. Jedynie czego nie można było przekazać przez liścik, to zerwanie z dziewczyną. To już trzeba było zrobić osobiście. Taki kodeks honorowy.

#7. Pisaliśmy do siebie listy

Jak ktoś zapoznał się na wakacjach, lub spotkał tam miłość życia, to wymieniało się adresami i pisało listy. Naprawdę długie i fajne listy. Czasami do listu dołączało się aktualne zdjęcie. I tak się żyło do następnego spotkania.

#8. Biblioteki

Te szkolne i te miejskie lub gminne. Zawsze ktoś tam był, czytał, albo odrabiał pracę domową korzystając z pomocy książek. A panie bibliotekarki były zawsze najmilszymi paniami jakie znałem.

#9. Kasety

Szło się do sklepu i kupowało kasety. Te oryginały, z kolorową okładką i spisem tytułów. Bo jeszcze były te nagrywane z radia, do których dokupowało się czarno białe okładki w postaci zdjęć, które trzeba było odpowiednio zagiąć. Prym w kasetach wiodła firma MG. Dziś wiadomo, że to były piraty, ale wtedy... No kupowaliśmy oryginały i już. Co najśmieszniejsze. Oryginały kupowane w sklepach miały długość maksymalnie 60 minut. Gdy płyta była dłuższa, to dobre firmy dzieliły ją na pół i sprzedawały na dwóch kasetach. Gorsze albo pomijały utwory, albo któryś z kawałków urywał się w dowolnym momencie, gdy kończyła się taśma.

#10. Umawianie się z kumplami

Uzgadniało się czas i miejsce spotkania lub akcji. Poczta pantoflową wiadomość szła dalej i kto miał wiedzieć, ten wiedział. A powody były różne. Od gry w piłę poprzez jazdy na rowerach i zabawy aż do akcji dywersyjnych przeciwko chłopakom z innego osiedla, innej wsi tudzież manewry prowadzące do zajęcia obcej bazy. Niemniej słowo dane koledze mówiące, będę o wskazanej porze we wskazanym miejscu było święte. I jak zostaliśmy poproszeni o przekazanie wiadomości koledze, który mieszkał bliżej to się tak czyniło. Posłannictwo ważna rzecz!

#11. Czekanie na programy w TV

Pamiętacie to wyczekiwanie na ulubione programy? Najpierw Teleranek, potem 5-10-15, aż w końcu przyszła pora na LUZ, Clipol, czy 30 Ton lista lista. Oczywiście czekało się na Sondę, czy programy wieczorynki. Ale tylko wtedy, jak na zewnątrz była taka pogoda, że niemożliwym było wyjście na dwór. Albo jesienią i zimą, jak o 16:00 było ciemno.

#12. Zamawianie ulubionych piosenek w radiu

I wyczekiwanie aż zagrają. Zamawiało się różnie. Telefonicznie albo pisząc list. W liście pozdrawiało się znajomych. A jak list odczytali i piosenkę puścili, to było się kimś na osiedlu...

A potem przyszedł Internet i wszystko się zmieniło.
757
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Prawo nie musi być głupie. 7 przepisów, których autorom należą się oklaski
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu 20 lekarzy, którzy mają genialne poczucie humoru
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Po tym filmie Wardęgi internet zapłonął! Influencerzy zamieszani w aferę z nastoletnimi fankami
Przejdź do artykułu Wydawało się, że tego nie da się schrzanić

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą