Szukaj Pokaż menu

Największe obciachy ostatnich dni - Tak wygląda żona pewnego 22-latka z Iranu

125 397  
279   138  
W dzisiejszym odcinku o zaskakującym ślubie w Iranie. Będzie też o księdzu, który za wyciek ścieków do Wisły oskarża... środowiska LGBT.

Wielopak Weekendowy DCCCXLI

49 857  
153  
Dzisiaj spróbujemy odblokować telefon, przyjrzymy się raportom na temat przestępczości oraz podejrzymy pracę alpinistów...

Seksowna, szwedzka modelka, która przyczyniła się do rozwoju fotografii cyfrowej

77 071  
278   29  
Był rok 1973. Pracownicy Uniwersytetu w Południowej Kalifornii dostali od swego przełożonego - Alexandra Sawchuka zadanie znalezienia odpowiedniej fotografii, która miała spełniać kilka ważnych warunków, aby zostać wykorzystana podczas ważnej konferencji naukowej na temat cyfrowego przetwarzania obrazu. Setki fotografii wygrzebanych z uniwersyteckich magazynów nie nadawały się do tej roli. Kiedy gromada uczonych przeczesywała sterty zdjęć, do pokoju wpadł jakiś spóźniony pracownik trzymając pod pachą numer „Playboya”…
Sawchuk był nieustępliwy. Do wykonania cyfrowej kopii zdjęcia potrzebował obrazu, który byłby wyrazisty, dobrze oświetlony, zawierający dużo szczegółów i co najważniejsze – musiał być po prostu ładny. Najlepiej zaś, aby na takiej fotografii znalazła się ludzka twarz. Setki, a może nawet i tysiące, wyciągniętych z uniwersyteckich magazynów, pomocy naukowych nie spełniało oczekiwań uczonego. Nagłe pojawienie się pracownika z wydaniem „Playboya” wprowadziło do laboratorium nieco świeżości. Ktoś wydarł z rąk przybysza magazyn. Zapewne po to, aby odpocząć od żmudnej roboty i zaczerpnąć chwili relaksu gapiąc się na cycki urodziwej niewiasty, co to na rozkładówce eksponowała swoje krągłości. Wlepiający swe oczy w powabne ciało modelki pracownik uczelni nie zdawał sobie sprawy, że to wydanie popularnego magazynu dla mężczyzn przejdzie do historii z dwóch powodów.



Przede wszystkim był to najbardziej rozchwytywany numer „Playboya” w historii. Rozszedł się w on w zawrotnej ilości 7 161 561 sprzedanych egzemplarzy - tego rekordu nigdy nie udało pobić! Drugim ważnym elementem, który sprawił, że to właśnie wydanie stało się tak cholernie ważne była… Lena Söderberg – licząca sobie 21 wiosen, piękna dziewczyna pochodząca ze Szwecji. To właśnie ona, rozebrana do rosołu, pozująca na dużej fotografii sprawiła, że serce Sawchuka zabiło szybciej. Tego mu właśnie było trzeba. Los podsunął mu idealny materiał! Nie musiał już grzebać w niezliczonej ilości testowych zdjęć pamiętających jeszcze początki lat 60.!


Było tu wszystko – ciepłe barwy, subtelne przejścia kolorów, oryginalne faktury tkanin pokrywających kapelusz na głowie modelki i wreszcie – piękna twarz dziewczyny. Aby przenieść na monitor obraz z rozkładówki trzeba było użyć skanera bębnowego. Fotografię umieszczało się na specjalnej rolce, która to następnie obracana była nad głowicą skanującą z prędkością nawet do 1500 obrotów na minutę.

Pracownicy uniwersytetu mieli do dyspozycji minikomputer Hewlett Packard 2100 oraz skaner Muirhead wyposażony w konwertery analogowo-cyfrowe. Sawchuk potrzebował obrazu o rozmiarze 512 na 512 pikseli, więc naga dama musiała zostać odpowiednio przekadrowana. Fotografię z rozkładówki urżnięto więc na wysokości ramion modelki. Tak przygotowany materiał „badawczy” doskonale nadawał się do przetestowania najnowszego algorytmu kompresji, który przygotowali uczeni.


Sukces! Zeskanowany obraz prezentował się naprawdę znakomicie. Detale i kolory wyjściowego pliku zaskoczyły zebranych nad ekranem komputera pracowników. Już parę godzin później plik zaczął błyskawicznie rozchodzić się po uniwersytecie. Cyfrowa podobizna Leny stała się jednym z najważniejszych eksponatów badawczych dla studentów, fotografów i naukowców związanych z przemysłem raczkującej fotografii cyfrowej. Obraz ten był powielany, skanowany i analizowany miliardy razy!

Portret nazwany „The Lenna” był dla grafików komputerowych tamtej epoki tym, czym „Mona Lisa” jest dla miłośników renesansowego malarstwa. Dla wielu znawców historii komputerów szwedzka modelka nosi jeszcze jedno imię. JPG – tak, nie ulega wątpliwości, że dziewczyna z rozkładówki odegrała znaczącą rolę w opracowaniu algorytmu kompresji grafiki rastrowej, czyli znanego nam wszystkim standardu zapisu cyfrowych obrazków. Żadne inne zdjęcie nie było tak ważne dla historii grafiki cyfrowej oraz komunikacji elektronicznej, jak to.


Wspomnieliśmy już, że wydany w listopadzie 1972 roku numer „Playboya” sprzedał się w rekordowym nakładzie. Szybko stał się też prawdziwym „świętym graalem” dla młodych inżynierów, którzy duży czas swojej edukacji poświęcili na analizowaniu doskonale zeskanowanego zdjęcia pani Söderberg. Jako że na cyfrowej fotografii widać jedynie jej twarz oraz kawałek ramienia, wielu późniejszych informatyków za punkt honoru stawiało sobie wejść w posiadanie jednej z ponad 7 milionów kopii magazynu, tylko po to, aby móc zobaczyć Lenę w pełnej okazałości!


Co ciekawe – wydawca „Playboya” początkowo nie krył swojego oburzenia faktem, że jedna z jego pań bez zgody tatusia robi karierę na wyższych uczelniach, wśród grafików komputerowych i osób związanych z branżą fotograficzną. Rozpędzonej maszyny nie dało się już jednak zatrzymać, więc stosunkowo szybko uznano, że rozprzestrzeniająca się w ogromnym tempie, cyfrowa Szwedka to prawdziwy fenomen i należy pozwolić mu żyć swoim życiem. Inaczej uważały feministki – wiele znanych kobiet związanych z tym ruchem grzmiało, że wykorzystanie fotografii z szowinistycznego magazynu dla onanistów jest kolejnym z wielu przykładów rozpasanego seksizmu. Mało kto jednak wziął sobie te protesty do serca, a Lena ciągle pozostaje jednym z najczęściej stosowanych materiałów do testowania nowych algorytmów kompresji zdjęć.


Na zakończenie warto dodać, że pani Söderberg nie była pierwszą ślicznotką z „Playboya”, która przysłużyła się rozwojowi fotografii cyfrowej. W 1961 roku Lawrence G. Roberts – amerykański informatyk, współtwórca pradziadka Internetu (czyli wojskowej sieci ARPANET), zaprezentował w swojej pracy magisterskiej dwa, zeskanowane 6-bitowe zdjęcia ponętnej Teddi Smith, która rok wcześniej pozowała na łamach magazynu Hugh Hefnera!

278
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak Weekendowy DCCCXLI
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Czasami mniej znaczy lepiej, czyli przykłady świetnego designu
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu 7 oszustów i przekręty tak zwariowane, że aż trudno w nie uwierzyć!
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu 7 nietuszowanych ciekawostek o kosmetykach
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Rewelacyjna Fifa 20 w końcu przerywa stagnację, w której tkwiła seria
Przejdź do artykułu Najgłupsze, najśmieszniejsze lub najdziwniejsze pozwy sądowe, jakie widział świat

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą