Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych IX

21 718  
5   25  
Klikaj żwawoZabawy traumatyczne mają jedną wielką i niezaprzeczalną zaletę... Mianowicie sporo rzeczy wychodzi na jaw. Żadna tam Policja nie odgadnie co było przyczyną wielu, wielu wybryków. A przyczynami takimi są opowiadający poniższe historie...

I nie próbuj tego powtórzyć nigdy!


Kiedyś za małolata (skąd nie pamiętam) usłyszałem, że jak się dwie śruby skręci razem w jedną nakrętkę - obustronnie a pomiędzy nie zeskrobie siarkę z zapałek i pyrgnie o ziemie to jest fajny huk. To co robić ze śrubani przypadkowo znalezionymi na terenie budowy mostu (średnica gwintu wynosiła 20 mm)? Nic tylko łupać o ziemie! Miło było, strzelało. Pewnego dnia powiedziałem "ostatni raz". Skrobałem, skrobałem i skrobałem i zeskrobałem całą paczkę zapałek w tą nakrętkę. HUK był!!! A zaraz potem krew z nosa. Jako ciekawostkę dodam, że śruba mnie nie tknęła a popękane naczyńka były następstwem ciśnienia wywołanego przez przelatującą śrubę.

by  Nomerouno

* * * * *

A oto trzy zabawy nadesłane przez bojownika podpisującego się Qba. Nie jestem pewien, czy ów Qba to ten sam Qba :) ale skoro się podpisał Qba, to znaczy, że Qba...
Kiedyś gdzieś w TV zobaczyłem reklamę jakiś kiełków czy czegoś w tym stylu. Wtedy jako starszy kuzyn (8 lat) rozkazałem swoim młodszym kuzynom zacząć się dobrze i zdrowo posilać. A że w najbliższym zasięgu ręki była tylko koniczyna, no to kuzyni ładnie szamali zieleninę. Wszystko byłoby super,  gdyby nie te zaplamione na zielono gacie i godziny w kiblu spędzone na sikaniu tyłkiem...

by Qba

* * * * * 

Kilka lat później (miałem 10 lat) razem z wyżej wymienionym kuzynostwem oglądałem jakiś film. W filmie tym była scena jak dziecko sika na dywan, a plamy ni ma. Tak więc chcieliśmy to sprawdzić i polaliśmy złotym deszczem na dywan, ale to było pół biedy.  Najlepsze było to, że postanowiliśmy też osikać telewizor.
Było bum i ciemność - sąsiedzi myśleli, że koniec świata...

by Qba

* * * * * 

Jeszcze jak obok mojego osiedla jeździły pociągi to mieliśmy zabawę takową: szukaliśmy w miarę płaskiego i małego kamienia z nasypu torowiska i kładliśmy na szynę, a pociąg go roztrzaskiwał a odłamki tak fajnie leciały.  I wszystko było zwykle ok, aż do pewnego feralnego i pięknego kolejowego dnia, kiedy to odłamek trafił mojego kumpla w czoło. Wrócił do domu z rozciętym czołem i jak się później okazało wstrząśnieniem mózgu.
Ślady po tym wydarzeniu widnieją na nim do dzisiaj, a jest to zielona plama wielkości 5 groszówki.

by Qba

* * * * * 

Był kiedyś taki film o koloniach, jak to opiekunka wezwała rodziców jednego chłopaka bo był rozrabiaka, a on z kolegami postawili na drodze kolczatkę i auto z rodzicami nie dojechało. Tak to mnie i kolegę zainspirowało, że zrobiliśmy podobną, udaliśmy się do sąsiedniej miejscowości rozkładamy "sprzęt" na zakręcie. Sznurek był za krótki. Przykryliśmy więc deskę liśćmi napisaliśmy kredą start, ukryliśmy się w krzakach i czekamy. Dobrze, a może i niedobrze dla mojej dupy, że zamiast auta nadjechał sołtys na rowerze. Gdy tylko zobaczył napis, zapragnął "spróbować" swoją Ukrainę (a były to czasy wyścigu pokoju). Dowcip się udał - 2 gumy pękły.
Na nasze nieszczęście podejrzał nas rolnik z pola i dał cynk władzy, a władza rodzicom. A jakiś czas później nasze tyłki stały się żywą reklamą komunizmu.

by Mojo

* * * * * 

Kiedyś mając całe pudełko petard, wielkości mniej więcej kredki każda, chodziłem i rzucałem gdzie popadnie. W końcu z pudelka petard została już tylko jedna, którą postanowiłem spożytkować najlepiej jak umiem. Więc odpaliłem ją i wrzuciłem do blaszanego kosza na śmieci z przykrywka. Kosz stał pod drzwiami pokoju nauczycielskiego. Potem chodu. Jakąś chwilę nic, a potem jak nie pizdnie. Jedna z nauczycielek o słabszych nerwach dostała ataku histerii, a 60- cio paroletni nauczyciel angielskiego o mało nie dostał ataku serca. Pokrywka od kosza powyginana zatrzymała się w położeniu otwarte. A woźna która w tym czasie podłączała lampki od szkolnej choinki do kontaktu ma dziwną awersję do urządzeń elektrycznych. Detonacje było ponoć słychać w pobliskim przedszkolu jakieś 100m dalej.

by Arowski

* * * * * 

Swego czasu stał u mnie w domu telewizor - Jowisz, pancerny chyba, ale o tym dalej. Stał na rodzaju pojemnika na pościel. Pojemnik był otwierany z przodu, taką dużą klapą, jak w barkach jest. Pewnego razu bawiąc się z moim starszym bratem w chowanego, postanowiłem wejść do pojemnika. Niestety gdy po otwarciu klapy wszedłem na nią, żeby wejść do środka zadziałały prawa fizyki: pojemnik się przewrócił i wszystko spadło na podłogę: telewizor (o dziwo obyło się bez implozji), wazon z kwiatami (i woda w nim), plus masa jakichś bibelotów. Ja jakimś cudem zwinąłem się tak, że żadna z moich kończyn nie wystawała poza pojemnik, więc skończyło się tylko na strachu. Przylecieli rodzice, doprowadzili wszystko do jako-takiego stanu. Ale pozostał zalany (i zrzucony) telewizor. Po wysuszeniu go (jakieś 2 dni), ojciec wygonił wszystkich z pokoju, zamknął drzwi, i włączył... DZIAŁAŁ! ZERO usterki! Jedyną oznaką katastrofy był wygięty bok segmentu do zmieniania kanałów.

by Shch00r

* * * * * 

Lata 70-te. Wtedy można było bawić się butelkami do mleka, takimi litrowymi. Braliśmy kontenerek flaszek i stawialiśmy piramidkę pod drzwi wejściowe losowo wybranego obywatela PRL. Jak już piramidka była ustawiona to się ja delikatnie przechylało, żeby flaszka na samej górze oparła się o drzwi. Gotowe? Dzwonek i chodu!!! Oczywiście niedaleko żeby zobaczyć efekt, a było z reguły na co patrzeć, klient otwierał drzwi i flaszki wpadały do chałupy rozbijając się o podłogę. Jakie ładne komentarze płynęły z ust lokatora.

by Mtelisz

* * * * * 

Pewnego głupiego dnia mając 10 może 11 lat założyłem się z kumplem kto więcej razy trafi kamykiem na dach przejeżdżającego autobusu (w czymś co można nazwać małą dolinką - dach autobusu na naszej wysokości jak kryliśmy się w krzakach na zboczu). Głupie to było niewiarygodnie ale nie miał ze mną szans bo potrafiłem trafić wszystkim we wszystko. Naśmiewałem się z kumpla jak nie mógł dorzucić aż w końcu zaproponował mi że wybierze mi kamień a ja nim trafie. Jak przystało no pewnego siebie gówniarza zgodziłem się. Podał mi kamień wielkości pięści a ja obejrzałem i stwierdziłem że może być. Poczekałem spokojnie na autobus i gdy przegubowiec nadjechał, zamachnąłem się i... zacząłem spi*****ać razem z kumplem ile wlezie. Czemu? Bo cholera jasna nie dorzuciłem i trafiłem centralnie w dużą szybkę która poszła z pięknym hukiem. W rekordowym czasie przebyłem drogę z przystanku do domu. I schowałem się w pokoju. Trzęsłem się na każdy dzwonek do drzwi czy mnie kumpel nie wygadał. Dzięki Bogu nie. Nie mogłem spać całą noc bojąc się czy kogoś nie zabiłem. Następnego dnia mama czytała gazetę i powiedziała do mnie - patrz jaki wypadek był u nas wczoraj. Jakiś idiota rzucił kamieniem w autobus i wybił szybę. Trzęsącym się głosem zapytałem czy komuś się coś stało. Na szczęście wszyscy zdrowi - oprócz mnie bo bałem się jeździć autobusami przez dłuższy czas.

by Homm

* * * * * 

Pamiętam czasy, gdy w domu rządził ZX Spectrum (komputer mający taką moc obliczeniową jak obecne kalkulatory). Otóż tak jak w Commodore, należało korzystać z magnetofonu aby wgrać program. Pewnego dnia mój tata ów magnetofon wziął na parę minut żeby przeczyścić głowice. Zostawił jednak kabel łączący gniazdko z magneciakiem podłączony do sieci, a ja - 5-letni bajtel lubiący wszystko brać do buzi, chciałem sprawdzić jego smak... Od tej pory prosiłem innych żeby za mnie wkładali kasety i uruchamiali gry.

by Gonti


Sęk ju.

Oglądany: 21718x | Komentarzy: 25 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało