Istnieje tradycja, według której zaraz po północy powinniśmy kogoś pocałować... no właśnie, kogo, po co, dlaczego? Mamy wszystkie odpowiedzi!
Kiedy zegar wybija sylwestrową dwunastą w Krakowie, Łodzi, czy Zgierzu, to wychylamy czym prędzej po kieliszku szampana i biegniemy czym jeszcze prędzej po kolejne kieliszki, a na oglądanych w telewizji filmach, ludzie punkt dwunasta się całują. Najczęściej widzimy właśnie tę, hollywoodzką wersję noworocznego całusa, wypada więc spytać
a na co to komu, a komu to potrzebne? Co ma zapewnić noworoczny pocałunek
Według najnowszej tradycji noworoczny pocałunek ma nam dać szczęście w nowym roku. I tutaj okazuje się, że istnieją dwa rodzaje szczęścia. Jeśli pocałujemy osobę, którą kochamy i z którą jesteśmy w związku, to całując ją, zapewniamy sobie rok pełen pięknej, romantycznej i trwałej miłości. Jeśli nie mamy pod ręką osoby ukochanej, to możemy zaryzykować pocałunek z przypadkową, znajomą osobą, lub z kimś, do kogo od dłuższego czasu smalimy cholewki, tylko do tej pory nie wypiliśmy jeszcze tyle, żeby się odważyć na konkretniejsze okazanie uczuć. W tym przypadku na dwoje babka wróżyła, bo mamy szansę na spokój i miłość, a także na rok pełen przygód. Czasem już w minutę po dwunastej, z piekącym od plaskacza policzkiem, dowiadujemy się, że nie wszystkie z tych przygód będą tymi pięknymi, które warto będzie wspominać do końca życia. Możemy też pocałować osobę nieznajomą - wtedy będzie czekał nas niezwykle ekscytujący rok, pełen nowych życiowych doświadczeń.
Czy warto zaryzykować? Pewnie warto, jednak należy pamiętać o tym, że w naszym kraju nie wszyscy z tradycją są zaznajomieni i bardzo łatwo o nieporozumienia, powodujące - wcześniej wspomniane - wypieki na twarzy. A to niczemu dobremu nie wróży.
Skąd to się w ogóle... to w Polsce też tak można?
Noworoczny pocałunek w opisanej wcześniej formie to tradycja amerykańska, ale jak wiadomo, amerykanie w podobnych kwestiach nic nowego nie wymyślili (
nawet Halloween nie jest amerykańskie). Pocałunek to telegraficzny skrót tradycji europejskich. Mieszają się tutaj tradycje z Wysp Brytyjskich, czy te germańskie, a nawet polskie. W większości tych miejsc istnieje, bądź istniała tradycja, mówiąca o tym, że pierwsze noworoczne spotkanie jest wróżbą na cały rok. Jeśli pierwsza napotkana w nowym roku osoba będzie dla nas życzliwa, miła i samo spotkanie przebiegnie w dobrej atmosferze, to rok będzie obfity w dobre zdarzenia. Jeśli pierwsze spotkanie wypadnie źle, albo trafimy na kogoś, kto zalazł nam za skórę, to na cały rok wróży źle i według przesądu będziemy borykali się przez ten czas z życiowymi trudnościami.
Można więc pozostawić los przypadkowi, albo wziąć sprawy w swoje ręce i przechytrzyć fortunę. Właśnie takim wymykiem jest noworoczny pocałunek, bo czy może spotkać nas milszy rodzaj noworocznego spotkania, niż ten obfitujący w ogromne poczucie bliskości i miłości? Jasne, że nie, więc zakładając, że spędzamy sylwestrową noc z ukochaną nam osobą, możemy od razu ją pocałować, żeby w nieco przebiegły sposób zapewnić sobie szczęście i pełnię miłości. To takie proste!
Czy warto więc uprawiać tę, nieco unowocześnioną, ale tak naprawdę naszą tradycję? Oczywiście, że warto! Dlaczego mielibyśmy sobie odmawiać większej ilości pocałunków, miłości i ogólnego szczęścia w życiu?
Całujmy się więc na szczęście!
Wszystkiego dobrego!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą