WSPOMNIEŃ CZAR
Małe wprowadzenie - posiadamy rodzinę w Wilnie, która jak przyjeżdża, to zachowuje się jak szarańcza, wyżera wsio z lodówki, przywozi multum wódki, która trzeba z nimi wypić, ok, a teraz do meritum sprawy:
Wczoraj kupiłam sobie wymarzoną czapkę taką jak ruskie nosili, zawijane do góry nauszniki, związywane sznureczkiem, z obowiązkowym na nich futerkiem - no turystka zza wschodniej granicy w pełnej krasie!! Przylazłam do domu, rzuciłam czapkę na komodę, a swoje zmęczone zwłoki na sofę. Ałyszę jak mąż otwiera sobie drzwi wejściowe, daje dwa kroki do mieszkania i robi w tył zwrot i szybko wychodzi! Zdziwiona lecę za nim otwieram drzwi i pytam:
- Co ty kombinujesz?
A on na to:
- Ku**a, trzeba było mnie uprzedzić, że Josif przyjechał! A nie ja tu wchodzę do chałupy i zawału dostaje jak tą jego czapkę widzę! I uprzedzam cię lojalnie, że do domu nie wrócę bo z ch**em już więcej wódki pić nie będę i czardasza tańczyć też nie będę!!!!!
by bonia3
* * * * *
MUZYK
by realgnostic
* * * * *
POP SCANNER
Wczoraj wykrzaczyło mi się w pracy urządzenie wielofunkcyjne - takie co skanuje, drukuje, kopiuje a jak ma ochotę to faxy wysyła. Słowem : usuwa ciąże i krawaty wiąże. Przeszukałem cale swoje biurko poszukując płytki CD ze sterownikami od producenta, ale nie znalazłem. Ponieważ ten cud biurowej techniki to scheda po prezesie, pomyślałem, ze może u niego leży gdzieś poszukiwana płytka. Dzwonie do sekretarki (baba tak pyskata i grubiańska, że już miałem delirkę) i tłumaczę czego potrzebuje, prosząc aby przetrząsnęła zasoby płyt Prezesa za moja płytka. Mówię, że nie wiem jak dokładnie wygląda, ale mogą tam znaleźć się słowa: Hewlett-Packard, Scanner, Driver, Printer, Fax lub ewentualnie TWAIN. Po półgodzinie oddzwania, że ma dla mnie płytę i zaraz schodząc mi podrzuci.. Czekam.
Przychodzi i podaje mi płytę - łapię ja radośnie otwierając CD-ROM... a tu... Shania TWAIN "UP".... Zmarłem. I zamiast sterowników do skanera do końca roboty słuchałem "I’m gonna getcha good" ;p
by radmax
* * * *
BETON
A wiec: Musiałem iść z mamą do urzędu miasta, ponieważ potrzebne były akty chrztu moich dwóch braciszków. Wiec wchodzimy do w/w urzędu, mama podchodzi do biurka, a ja sobie siadam grzecznie na krzesełko. Po kilkunastu minutach znudzony zaczynam przysłuchiwać się rozmowom innych "klientów". Właśnie wtedy Wchodzi Pani [P]. Podchodzi do innego biurka przy którym jest pani urzędnik [U], a ja słucham. I słyszę taki oto dialog...
[P] -Dzień dobry, chciałam prosić o akt zgonu męża, jest potrzebny mojej córce na kredyt studencki, a córka w Warszawie, wiec nie mogła przyjść...
[U] - Ależ oczywiście! - I zaczyna cos wystukiwać na klawiaturze...
Po chwili:
[U] -*zaskoczona* - Ale... Pani była z mężem rozwiedziona?
[P] - No tak, rozwiedliśmy się...
[U] - Ale to ja pani nie mogę wydać tego aktu zgonu, maż mógłby przyjść do nas z pretensjami...
by Blitz0
* * * * *
PIESZCZOTLIWY GRACZ
Mieszkałem na stancji z kolegą - entuzjastą grania, że tak delikatnie powiem. Facet - uosobienie spokoju - żeby go zdenerwować trzeba by ziemię poruszyć. Kolega właśnie odkrył na PC dawny amigowy hit - Lemingi.
23:00 - słyszę [łupppp] w klawiaturę ....
23:05 - słyszę drugie [łuppp] w klawiaturę ....
23:10 - słyszę RYK: "Wy małe skurrrrwysyny"
by smicube
* * * * *
DZIKI SĄ DZIKIE
Parę lat temu postanowiliśmy napędzić stracha dwom naszym kumplom. Dogadaliśmy się we trzech i zaczęliśmy działać: Koleś zaproponował dwom chłopakom biwak w lesie. Kiedy się tam znaleźli zaczął im opowiadać różne bzdury o dzikach - jakie to są agresywne itp. Kiedy się dobrze ściemniło do akcji wkroczyłem ja z kumplem. Podeszliśmy pod namiot i dalej chrząkać, tupać i napierać na namiot. Kolega, który był w temacie uciekł, żeby zostawić dwóch nieboraków samych, położył się w lesie i obserwował (w namiocie paliła się świeczka) W pewnej chwili zaprzestaliśmy działa zaczepnych i w ciszy ktra nastąpiła usłyszeliśmy głosy naszych koleżków (blisko 20- letnich):
- Zdrowaś Mario, łaskiś pełna....
po czym słychać było oddalający się tupot nóg...
by Witek10
* * * * *
NARZĘDZIE PRACY
Mój przyjaciel uczestniczył w odprawie oddziału. Atmosfera gorąca, starzy, młodzi, lekarze, lekarki... Nagle jedna z młodych zrywa się:
- "Panie ordynatorze, ale ja zapomniałam pieczątki !".
- "Koleżanko! Przychodzi pani do pracy bez najważniejszego narzędzia pracy lekarza???".
- "Myślałam, że najważniejszym narzędziem pracy doktora jest głowa..." burknęła urażona.
... Palec ordynatora spoczął na karcie choroby:
- "Koleżanko...... niech pani tu podejdzie i pier***nie tu główką..."
by Teufel_14
* * * *
JAK KOTEK
Podczas udanego jak zawsze sexu mój ukochany nagle zaczyna kaszleć (a znajdował się... no wiecie gdzie) patrzę zdziwiona, a on jak kot ze SHREK’a mówi...
- Kłaczek...
by Anonimek
* * * * *
DO CZEGO JEJ TAKI?
Kumpel pracował w sklepie z komórkami. Przychodzi kobitka (jakieś 30-35 lat, nieźle ubrana) i mówi, że chce kupić sobie DRUGI telefon. I stawia trzy warunki:
1) wodoodporny
2) raczej cienki
3) z dzwonkiem wibrującym...
by Pothkan
* * * * *
CO MA PIERNIK DO WIATRAKA?
Pamiętam gdy chodziłem do podstawówki mieliśmy w klasie jednego "orła". Kiedyś na lekcji polskiego, a była to już ostatnia klasa, ulubieniec wszystkich nauczycielek odpowiadał nie pamiętam już na jaki temat. Tu padło pytanie z ust nauczycielki, a tu jakaś finezyjna odpowiedz orla. Pani pyta:
- Co ma piernik do wiatraka?
Na to usłyszała błyskawiczną odpowiedź:
- Tyle samo liter...
W klasie cisza (wszyscy używają rączek do liczenia) co było dalej nie musze chyba pisać, sami sobie policzcie.
by Sadek21
* * * * *
PRAWDZIWY PECH
Rozmowa doktora (facet ze tak się wyrażę z jajem) i studentki Doktor zadał pytanie na które jedyną dobrą odpowiedzią było słowo "kompleks". Koleżanka niestety nie za bardzo orientowała się w tym temacie. Doktor zatem postanowił jej pomóc.
Doktor:
- No tak to powiedz mi jak dziewczyna ma małe piersi, to co ma?
Studentka:
- Pecha?
by Masakra101
* * * * *
SZCZYT MARZEŃ FEMINISTEK
Kilka lat temu zdarzyło mi się być bezrobotnym. Dorabiałem wtedy dorywczo jako montażysta rusztowań na budowach. Pamiętam stawialiśmy rusztowanie na budynku firmy inormatycznej w Szczecinie. Było to latem, w upalny dzień okna wszystkich biur pootwierane na podwórze wjeżdża biały bus, i w tym momencie jedna z pracownic wyglądając przez okno sadzi taki tekst:
- "Dziewczyny jak któraś potrzebuje, to przyjechała ta baba z jajami".
Okazało się, że bus należał do kobiety zajmującej się obwoźnym handlem.
by amacko
I to na dzisiaj tyle. Następne autentyki już w NOWYM ROKU! :)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą