Każdego roku, między 10 a 15 sierpnia niebo rozświetlają „spadające gwiazdy” - perseidy - które z gwiazdami nie mają absolutnie nic wspólnego. Ale spektakl, który zapewniają, jest niezapomniany!
#1.
Kometa 109P/Swift-Tuttle - to jej zawdzięczamy coroczny, regularny spektakl. Jej przelot zostawił morze niewielkich okruchów, które rozpędzają się do ogromnej prędkości i które obserwujemy. Perseidy nie są więc żadnymi gwiazdami, a meteorami - fragmentami materii z komety, której orbita przecina się z ziemską.
#2.
Kometa, która stworzyła perseidy, pozostaje dzisiaj największym obiektem regularnie przelatującym w pobliżu Ziemi. Jej rdzeń ma około 26 kilometrów średnicy - niemal tyle samo, ile miała planetoida, która uderzyła w Jukatan, powodując masowe wymieranie kredowe. Gdyby doszło do zderzenia, byłoby ono tragiczne w skutkach…
#3.
… i nie jest to zupełnie wydumana hipoteza. Na początku lat 90. XX wieku astronomowie alarmowali, że kometa 109P może w przyszłości znaleźć się na kursie kolizyjnym i zderzyć z Ziemią, doprowadzając do wielkiej tragedii. Samo zderzenie wkrótce potem wykluczono, jednak obliczono też, że kometa znajdzie się niebezpiecznie blisko. Zupełnie niedługo, bo już… w 3044 roku.
#4.
Zarówno perseidy, jak i Ziemia kursują po określonych orbitach, a ich przecięcie następuje regularnie w tym samym czasie - dlatego „spadające gwiazdy” obserwujemy zawsze w połowie wakacji. Najbardziej widowiskowa jest noc z 12 na 13 sierpnia. To wtedy perseidów jest najwięcej - do kilkudziesięciu, stu, a nawet (zależnie od roku) kilkuset w ciągu godziny.
#5.
Mniej liczne perseidy można obserwować w zasadzie już od połowy lipca aż do końca sierpnia - częstotliwość ich występowania jest jednak znacznie mniejsza niż w okolicach 12 sierpnia, kiedy następuje apogeum. Zdecydowanie lepiej perseidy widoczne są na półkuli północnej niż południowej.
#6.
Perseidy obserwuje się regularnie już od 2 tysięcy lat, a pierwsze wzmianki o ich obecności pochodzą z Dalekiego Wschodu i czasowo sięgają jeszcze dalej wstecz. Popularnie nazywa się je nie tylko „spadającymi gwiazdami”, ale też „łzami św. Wawrzyńca” (od rocznicy jego męczeńskiej śmierci przypadającej 10 sierpnia).
#7.
O ile określanie perseidów spadającymi gwiazdami ma w sobie jeszcze coś z bajkowej fantazji i jest w sumie sympatyczne, o tyle mówienie w ich kontekście o „deszczu meteorytów” to wyłącznie przejaw ignorancji (niestety dość powszechny…). Obserwujemy „deszcz” meteorów, przed „deszczem meteorytów” wolelibyśmy raczej bezpiecznie się schować.
#8.
To, jak bardzo widowiskowe będzie zjawisko, zależy od wielu czynników. W 2014 roku, na przykład, widocznych perseidów było mniej - była to wina Superksiężyca, którego silne światło uniemożliwiało dostrzeżenie pomniejszych, słabiej świecących meteorów. Z kolei w 1993 roku udało się zaobserwować nawet 5-krotnie więcej perseidów niż w latach następnych.
#9.
Perseidy osiągają zawrotną prędkość 60 kilometrów na sekundę (w odniesieniu do Ziemi). Większość okruchów ma rozmiar zaledwie ziarenka piasku, tylko nieliczne mają wielkość groszku. Bardzo rzadko zdarza się, by którekolwiek z perseidów dotarły na powierzchnię Ziemi.
#10.
Najlepszy moment do oglądania perseidów to bardzo późna noc. Ze względu na ustawienie Ziemi w stosunku do Słońca wtedy właśnie perseidy widoczne są najlepiej. Krąży plotka, że tegoroczne perseidy będą najbardziej spektakularne od co najmniej 96 lat. Niestety, to tylko plotka. Ale i tak na pewno będzie co oglądać!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą