Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

9 osób, którym zaszkodziło zbyt długie przebywanie na Facebooku

433 295  
643   80  
Tak długo, jak Facebook służy do dzielenia się pracami domowymi, sadzenia marchewek na farmie i męczenia byłych, nikt nie widzi większego problemu. Ot, kolejna zabawka dla znudzonej młodzieży i bezproduktywnych w swoich pracach dorosłych. Czasem jednak zdarza się, że ktoś sprawę niebieskiego portalu potraktuje nieco zbyt serio. Oto 9 takich przypadków.

Ognista druhna

30-letnia Jennifer Christine Harris jeszcze do niedawna była szczęśliwą druhną na ślubie równie szczęśliwego małżeństwa państwa Rasmussenów, a także nauczycielką w lokalnej szkole podstawowej. W listopadzie 2011 roku Jim i Nikki Rasmussen doszli do wniosku, że i Jennifer należy się coś od życia. Postanowili więc zorganizować jej przyjęcie urodzinowe. Może to upływające lata, może to postępująca choroba psychiczna Harris - coś w każdym razie sprawiło, że cała trójka dość mocno się poróżniła.

Wściekła druhna wróciła do domu i sięgnęła po broń największej wagi - Facebooka. Na profilach Rasmussenów pojawiły się niepochlebne komentarze, a w rewanżu Harris została wyrzucona z grona znajomych. Na tym historia mogłaby się skończyć, ale "taka zniewaga krwi wymaga". By się zemścić, Jennifer Harris podpaliła dom Rasmussenów (którym jednak nic się nie stało, bo zawczasu obudzili się i ewakuowali). Historia kończy się dobrze - wszyscy żyli długo i szczęśliwie (przy czym ognista druhna w areszcie).

Jajko - niespodzianka


Całkiem niebrzydka pani, prawda? No przynajmniej jak na azjatyckie standardy. A już szczególnie jak na kogoś, kto nazywa się... William Hanz De Veyra Arriesgado i jest, a właściwie był 25-letnim Filipińczykiem po operacji wycięcia tego i owego. Filipińczyk ten (a może Filipinka? - nie czas tu i nie miejsce na rozstrzyganie tych dylematów...) wpadł w oko 47-letniemu bankierowi z Australii, z którym tworzył(a) nawet coś na kształt związku. Dopóki Australijczyk (na szczęście co do jego płci nie ma wątpliwości) nie uznał, że romantyczne chwile się skończyły.

Pan (a może pani?) William Hanz miał(a) nieprzyjemność dowiedzieć się o tym nie bezpośrednio, ale najmodniej - z Facebooka. Wpadł(a) w szał, który o mało nie zakończył się dla bankiera mimowolną operacją zmiany płci - policja doliczyła się 16 poważnych obrażeń zadanych nożem z 20-centymetrowym ostrzem. Jak na atakującą "kobietę", William Hanz wykazał(a) się bardzo męskim temperamentem...

Mściwy tata


"Zrób coś mojej córce, a ja zrobię to samo tobie" - niejeden początkujący absztyfikant usłyszał podobne słowa od ojca swojej wybranki. Zwykle bywa to tylko groźba. Czasem jednak zemsta przechodzi najśmielsze oczekiwania. Zwłaszcza kiedy we wszystko zaangażowany jest... Facebook. Marvin Potter bardzo dbał o swoją 30-letnią córkę. Tak bardzo, że kiedy zobaczył, że dwoje przyjaciół wyrzuciło ją ze znajomych na FB, wkroczył do akcji.

Niestety do rewanżu nie użył wcale Facebooka, tylko w stu procentach prawdziwą broń. Zarówno Billy Payne, jak i Billie Jean Hayworth zginęli od postrzału w głowę. Przeżyło tylko 8-miesięczne dziecko, które Billie Jean w chwili ataku trzymała na rękach. Policja spekuluje, że to dlatego, iż nie miało jeszcze konta na "fejsie".

Tak bardzo martwy zakochany


Serce nie sługa, a miłość nie wybiera. Przekonał się o tym 21-letni Simon Foxley, tym razem nie Amerykanin, a Brytyjczyk. Przez jedną ze stron - chyba nie był to Facebook - poznał dziewczynę, ale ich relacja prędzej czy później na Facebooka trafiła. Trudno powiedzieć (o) czy(m) myślał, kiedy wyznawał dziewczynie swoje uczucia, grunt, że ta nie zareagowała entuzjastycznie na zaloty Simona. Wyrzuciła go ze znajomych i nasłała nań swoich przyjaciół, którzy pospieszyli z dobrymi radami dla młodego Foxleya.

Niestety wyrzucenie ze znajomych tak zabolało chłopaka, że z jednej z rad postanowił skorzystać. Brzmiała ona mniej więcej "idź i umrzyj". No więc poszedł i umarł. (Powiesił się w ogródku, gdzie znaleźli go ojciec i 18-letni brat, ale na ratunek było już za późno).

Przedsiębiorcza córka


Ile kosztuje usunięcie konta na Facebooku? W teorii nic. W praktyce mnóstwo czasu i nerwów, bo Facebook i tak wie lepiej, daje czas na zastanowienie się, wymaga miliona potwierdzeń, a na koniec każe całą procedurę przechodzić od początku. Dla Paula Baiera nie była to zbyt wysoka cena. Do tego stopnia, że zgodził się dopłacić swojej 14-letniej córce kolejne 200 dolarów za to, by zamknęła swoje konto na niebieskim portalu.

Pomysł wyszedł od przedsiębiorczej córki, płatność rozłożono na dwie raty, a następnie - bo jak wiadomo, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach - spisano szczegółową umowę, określającą warunki transakcji. Transakcja doszła do skutku, konto Rachel zamknięto, a 200 dolarów (przeznaczone na "rzeczy") z pewnością było tego warte.

Wenezuelska minister


Przypadek Edwarda Snowdena zatrząsł światem i mocno dał się we znaki Amerykanom, którzy dotychczas przekonani byli, że inwigilacja na globalną skalę może być bezkarna. Cóż, nic nie wskazuje na to, by Amerykanie mieli ponieść jakąkolwiek karę, niemniej oburzonych nie brakuje. A jednym z państw, które zaoferowały Snowdenowi azyl, była Wenezuela. Na tym nie skończyły się "kroki" wenezuelskiego rządu.

Otóż pani Maria Iris Varela zaapelowała - na Twitterze, rzecz jasna - do obywateli Wenezueli, by ci jak najszybciej pousuwali swoje konta na Facebooku i zaprzestali - jak się wyraziła - pracy w roli informatorów CIA. Zasugerowała także, aby wystosować do Ameryki nieco sądowych pozwów, by "puścić rząd USA z torbami". Plan doskonały, szkoda tylko, że niezbyt realny.

Złodziej, który najbardziej bał się mamy


Prawda boli i bywa nie do zniesienia. Taka okazała się dla Charliego Coopera z Anglii, którego aresztowano za włamanie do cudzego domu. Szukał w nim czegokolwiek, co dałoby się zamienić na pieniądze na kolejną dawkę ecstasy. Złodzieja złapano, a historię młodego Coopera opisała lokalna gazeta, umieszczając - w zgodzie z angielskim prawem - w artykule fotografię. To nie spodobało się Charliemu, który poskarżył się na Facebooku. Wywiązała się interesująca dyskusja pomiędzy nim a mamą.

- Nie potrzebują twojej zgody na publikację, jeśli sąd dał im pozwolenie.
- Potrzebują, nie chciałem, żeby wzięli moje zdjęcie. Koniec.
- NIE KONIEC. TAMTA KOBIETA NIE CHCIAŁA, ŻEBYŚ WZIĄŁ JEJ BIŻUTERIĘ, A I TAK WZIĄŁEŚ. KONIEC.

A dalej było już standardowo - jeden gniewny Charlie wykopał matkę ze znajomych na FB.

Sztabowy Obamy z kampanii o reelekcję


Masz po dziurki w nosie znajomych, którzy zaśmiecają ci Facebooka? A może nawet nie znasz swoich znajomych? Cóż, Harper Reed (najważniejszy człowiek ds. technicznych w sztabie wyborczym Baracka Obamy) i Rafael Lozano-Hemmer (artysta z Meksyku) doszli do wniosku, że nawet nie wiedzą, kim są ich znajomi. Postanowili więc zbudować "Friend Fracker" - przyjazną użytkownikowi aplikację, która łączy się z kontem na Facebooku, analizuje aktywność znajomych, a następnie wybiera od 1 do 10 niepotrzebnych i automatycznie ich usuwa.

Użytkownik nie jest informowany o tym, kto został usunięty, ale to chyba nie ma większego znaczenia, biorąc pod uwagę, że właśnie oddał swoje konto pod kontrolę aplikacji stworzonej przez pracownika amerykańskiego rządu.

Viktor Orban


Viktor Orban to węgierski polityk, który w Polsce (i wszystkich innych krajach oddanych bezmyślnie dyktatowi zachodnich instytucji finansowych) nie ma dobrej prasy. A już szczególnie od czasu, kiedy kazał bujać się Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu - dziwacznemu tworowi służącemu głównie do zadłużania i podporządkowywania sobie pomniejszych państw. Zachodnim bankierom wydawało się, że udało im się doprowadzić do ruiny kolejny kraj, kiedy z błędu wyprowadził ich... Facebook.

Viktor Orban najpierw "odlajkował" stronę MFW, a następnie zamieścił film, w którym tłumaczył, dlaczego nie zamierza współpracować z instytucją, której wszystkie postulaty działają na szkodę Węgrów. Orban spłacił momentalnie pożyczkę od Funduszu, a jego przedstawicielom uprzejmie pokazał drzwi, a następnie spokojnie zajął się reformą węgierskiej gospodarki w sposób korzystny dla Węgier, a nie dla Unii czy finansowych karteli z zachodu. Można? Można. Nawet na Facebooku. Tylko nie w Polsce.
41

Oglądany: 433295x | Komentarzy: 80 | Okejek: 643 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało