Ponoć Rosja to nie kraj, a stan umysłu, ale co w takim razie można powiedzieć o Japonii? To miejsce, gdzie nawet najbardziej wykolejona fantazja seksualna jest uważana za coś absolutnie normalnego.
Ten zwyczaj zachował się po wsiach do końca XIX wieku i polegał na tym, że młody mężczyzna mógł pod osłoną nocy zakraść się do sypialni dziewczyny, wejść do jej łóżka i jeśli ta się zgodziła, mogli zająć się „yobai”. Aby yobanie było „legalne”, chłopak musiał znać partnerkę i jej rodziców.
Akurat ten japoński zwyczaj jest już całkiem znany nad Wisłą. To ceremonia jedzenia sushi z obnażonego ciała kobiety. Trzeba zauważyć, że miejsca intymne są zawsze zasłonięte jakąś jarzyną albo liściem lotosu, ale stopień odkrycia reszty zależy od skromności modelki. Oprócz miłych wrażeń estetycznych, ciepło ciała podgrzewa leżące na nim jedzenie do temperatury najkorzystniejszej dla ludzkiego organizmu.
Tamakeri (dosłownie "kopanie jajek") to odmiana japońskiego BDSM - partnerka obtłukuje mężczyźnie jego organ płciowy. Zabawa zyskała na popularności w ostatnich latach i dorobiła się oddzielnej kategorii na stronach porno.
Na każdym polskim osiedlu znajdzie się jakiś zbok, który kradnie damską używaną bieliznę do celów zaspokajania się. Jednak w Japonii jest to tak popularne, że mieszkanki nie mogły powiesić bielizny do suszenia, bo pewnym było, że zaraz zniknie. Władze postanowiły walczyć z tym problemem i… ustawiły na ulicach automaty z używanymi gaciami. Ponoć są bardziej oblegane niż automaty z colą.
W no-pan kissa, czyli kawiarni „bez majtek”, strojem służbowym kelnerek jest krótka spódniczka i nic pod nią. Goście takiego przybytku muszą co prawda płacić dwa razy więcej niż w innych kawiarniach, ale za to mogą też zobaczyć więcej. Za hojny napiwek można poprosić kelnerkę o zdjęcie czegoś z górnej półki albo wręcz przeciwnie - podniesienie z podłogi widelca. Wiele kawiarni no-pan kissa wyposażono w lustra, żeby klienci nie skręcili sobie karku od ciągłego rozglądania się za obsługą.
Stali bywalcy stron porno doskonale wiedzą na czym polega ten japoński zwyczaj. Zresztą nie trzeba specjalnie opisywać, nazwa mówi wszystko. Idea spółkowania z głowonogiem sięga korzeniami do sztuki szunga (erotycznych obrazków). Przykładem może być powyższa ilustracja stworzona w 1820 roku i zatytułowana „Sen żony rybaka”.
Od zwykłego burdelu imekura różni się tym, że tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. I nie chodzi nam o towarzystwo, ale o… wystrój. Każde z pomieszczeń urządzono tak, aby zaspokoić wybujałą fantazję klientów - znajdziemy tutaj szkolną klasę, przebieralnię, biuro, pokój pielęgniarek, a nawet przedział pociągu. W pokoju czeka gotowa na wszystko aktorka, która mistrzowsko zagra powierzoną jej rolę, np. surowej nauczycielki.
Tikani to miłośnicy tykania kobiet za mniej lub bardziej intymne miejsca. Niby nic odkrywczego, ale oni lubią to robić w autobusie lub metrze. Niektórym brakuje wrażeń i marzą o gwałcie w godzinach szczytu. Jak to zwykle bywa w życiu, odwagi tym erotomanom starcza jedynie na wsuwanie telefonów komórkowych pod spódniczki i robienie zdjęć pasażerkom.
Wiadomo, że Japończycy mają bzika na punkcie nowoczesnych technologii, więc japońska dmuchana lalka to nie kiczowaty worek z szeroko otwartymi „ustami”, ale prawdziwe roboty pokryte lateksem, który w dotyku przypomina ludzką skórę.
Ciekawa odmiana striptizu. Po zrzuceniu ostatniego ciucha tancerka siada na skraju sceny i szeroko rozkłada nogi. Publiczność, złożona z wyposażonych w latarki i lupy mężczyzn, momentalnie zapada w trans i rozpoczyna kontemplację.
Jeśli jesteś japońską dziewczyną i chcesz zarobić na jeansy, to wystarczy, że sprzedasz swoje znoszone majtki. W związku z tym, co pisaliśmy w punkcie czwartym, dowolny seks shop w Japonii kupi każdą ilość tego asortymentu. Im jesteś młodsza, tym lepiej płacą.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą