Uniwersytet w Cambridge rozpoczął 802 rok niesienia kaganka oświaty. Przez te lata działo się w nim wiele ciekawych rzeczy i wydarzyło się wiele historii. Oto dwie z nich.
Historia pierwszaRzecz działa się paręnaście lat temu. Młody, zdolny student prawa z uśmiechem zmierza na egzamin. Jest dobrze przygotowany, ale wie, że niezależnie od wyniku, będzie to dobry dzień.
Przed wejściem do sali, podchodzi do ubranego w obowiązkowy frak, togę i cylinder prorektora, w spokoju doglądającego, czy przechodzący studenci nie zapomnieli zostawić toreb i płaszczów w szatni, i rzecze:
- "Sir, przepraszam, czy porcja pieczonego bażanta i wino są dla mnie gotowe?"
Starszy już jegomość z "uniwersyteckiej gwardii" spogląda z zaskoczeniem:
- "Ależ o czym pan mówi?".
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą